Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Abrachiła przypadki V

28 152  
123   4  
Kliknij i zobacz więcej!Kilkanaście (-dziesiąt? – trudno się zorientować z Abrachiłowej zagmatwanej, wspomaganej żytnim wyzwalaczem relacji) lat po kościelnych doświadczeniach, Abrachiłowi przyszło się zmierzyć z wyzwaniem, jakim jest obowiązek szkolny kochanych dziatek.

Było to już po wprowadzeniu religii do szkół, czyli jak to Abrachił górnolotnie określił, „uprzedmiotowieniu wiary” . O ile bowiem był Abrachił człowiekiem głęboko wierzącym, religijnym, a nawet doznającym wielu mistycznych objawień (zwłaszcza przy wypróbowywaniu na sobie nowatorskich wyzwalaczy – zaprawdę, powiadam wam, wódka z dyni kopie w dynię wręcz nieprzyzwoicie), o tyle do religii w roli przedmiotu szkolnego miał stosunek ambiwalentny.
Do przedmiotu, a zwłaszcza do pani katechetki, której mrożące spojrzenie przywodziło na myśl świętą inkwizycję. Pani katechetka też, delikatnie rzecz ujmując, nie przepadała za Abrachiłem, ponieważ posłyszała niechcący jego żywą dyskusję z sąsiadem, który orzekł był, że ze swą niebanalną urodą to nadaje się ona tylko do klasztoru, na co Abrachił zaoponował, iż Pan wybiera na swe oblubienice kobiety jeśli nie piękne, to przynajmniej obdarzone jakimś wdziękiem.
Wracając (z trudem) do tematu, któregoś pięknego wiosennego dnia syn Abrachiła po powrocie ze szkoły podsunął rodzicielowi zeszyt z religii z koślawo nabazgranym zadaniem domowym. Minę miało dziecko tak markotną, że Abrachił już domniemywał, że pewnie jakąś piorunującą uwagę otrzymał (typu: syn złośliwie symuluje atak czkawki), ale nie.
Było to standardowe zadanie domowe, brzmiące jak następuje: „Wykonać własnoręcznie wzniosłe religijne dzieło sztuki”. Przy czym już ustnie katechetka zaznaczyła, że sztuka nowoczesna (typu kubizm, dadaizm, czy inny izm) nie wchodzi w grę. Dzieło miało być rozpoznawalne i czytelne. Technika dowolna.
Zasępił się Abrachił, bo swój kontakt ze sztuką ograniczał na ogół do sztuki mięsa, żona wprawdzie była manualnie uzdolniona, ale dla odmiany religię wyznawała na tyle inną, że płaszczyzny porozumienia z katechetką nie zdołałaby osiągnąć, a dzieci orzekły, że ich pomysły wyczerpały się już kwartał temu, przy produkcji dobrych uczynków (50 opisanych uczynków potrzebnych do zaliczenia półrocza).
Myślał więc Abrachił, myślał ciężko i mozolnie: religijne dzieło sztuki…. wzniosłe…. Wzniosłe!!! I tu myśl jakaś genialna musiała zapukać do jego mózgownicy, bo rozpromienił się nagle (przy czym rozpromienił, to było bardzo dobre słowo, gdyż Abrachiłowe, własnoręcznie naprawiane uzębienie znane było ze swej niespotykanej świetlistości, a jego uśmiech mógł z powodzeniem zastąpić 60W żarówkę) i zaordynował: Wojtek, leć po listewki i płótno!
Przy użyciu w/w materiałów, a także kawałka lipowego drewna, farbek plakatowych i lakieru do włosów najstarszej córy, Abrachił z Wojtusiem wykonali zaiste WZNIOSŁE dzieło religijne i bardzo zadowoleni z siebie poszli spać.
Obawiam się jednakowoż, że pani katechetka nie przespała spokojnie następnej nocy, a to z powodu wrażenia, jakie uczyniło na niej niewątpliwie wzniosłe i niewątpliwie religijne dzieło Wojtka pod roboczym tytułem: „Latawiec z figurką Jezusa ukrzyżowanego”…


W poprzednich odcinkach...

Oglądany: 28152x | Komentarzy: 4 | Okejek: 123 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało