Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Abrachiła przypadki II

29 428  
138   7  
Kliknij i zobacz więcej!Kolejna część przygód Abrachiła będąca kontynuacją wydarzeń sprzed tygodnia. Tak więc wszystkich, którzy polubili poczciwego felczera zapraszam do czytania!

Ta historia zaczyna się w chwili, w której Abrachił kończy destylację bieżącej partii zacieru i „letko” zcykany niespodziewaną wizytą kurtuazyjną przedstawicieli prawa, przenosi instalację na bardzo głęboką wieś, gdzie cywilizacja nie dotarła, bo zawróciła jakieś 3 km po ostatnim wspomnieniu asfaltu, a władza państwowa połamała resory gdzieś tak z pińćset dziur przed osadą.

W osadzie mieszka babka – babka nie jest babką sensu stricte, albowiem wnuków nie posiada, ale jej wiek jest jak najbardziej babciowy i tak zwykło się na nią gadać. Babka mieszka sama, bo baćka przeniósł się już był dawno w zaświaty, po pewnym nieco zbyt udanym weselisku w sąsiedztwie. (Jaki był ślub – mówię państwu, jak ludzie płakali; Jaki był ślub – od gromnicy się welon zapalił, la,la,la,la).

Nie narzeka jednak babka na brak towarzystwa, bowiem w obejściu ma krowinę – starowinę, trochę młodzieży byczej i jałowej, króliki, nutrie i drób. W obórce jest ciepło, zaciszne i miejsca starcza zarówno dla bydełka, jak i Abrachiłowej instalacyjki. Wedle Abrachiła oceny, destylarnia jest tam bezpieczna, bo świadomość polityczno-społeczna okolicznej ludności utknęła gdzieś w okolicach Gomułki, zaś odnośnie prawa tubylcy przestrzegają tylko praw fizyki, a i to mimowolnie i nie zawsze, jako, że lubią popadać w stan nieważkości. Ponadto władzy i urzędników nienawidzą jak sra… jak grypy jelitowej.
Przyjeżdża zatem Abrachił do babki w miarę potrzeb (komarkiem, bo wołga niedyrydy) z kanisterkiem pod pachą, nastawia grzanie, a następnie w myśl zasady odwzajemnionego altruizmu pomaga babce np. oskórkować króliki, czy kiełbasy z nutrii uwędzić, czy też byczka w wołka przeinaczyć. A wywar po pędzeniu babka bydełku spasa, co by marnacji nie uskuteczniać.
I przyjechał Abrachił jak raz, nastawił, co trzeba, rzezi na króliczym rodzie się dopuścił, drew narąbał itp.; wreszcie na grzyby się wypuścił. Wraca pod wieczór i destylat sprawdza.
Ale – a bodajby to didko pochapało – coś nie teges jest! Cóś za mała wydajność wyszła, jakby kto nie przymierzając wychlał połowę. Ki czort? Babka wstrzemięźliwa jest, 50 g dziennie dla zdrowotności przyjmuje i więcej nic. No, to babki szukać idzie – ciężka sprawa, bo ciemno jak w… no, bardzo ciemno – co u licha tak ciemno?
W końcu na babkę się napatoczył, co o tyle łatwo się okazało, że się darła jak stare kalesony – że krowa! Że jałówki oszalały! Że byczki się wściekły! No ani chybi ta zagramaniczna zaraza, że bydło wściekłe pioruny w mięsie ma! A krowina, żywicielka biedna, na nogi zaniemogła i pokłada się… Nu, ochwat, jak nic – tfu, na psa urok!
Zdumiony niepomiernie Abrachił z odsieczą medyczną bieży, latarkę od babki bierze i patrzy na krowę…na jałówki…na byczki…na latarkę… i powoli światełko przedziera się przez mroki jego umysłu i rozjarza się myślą: ciemno. Ni ma prąda. Ni ma grzania. Ni ma destylata. Ni ma niczego… Wróć!!! Ni ma destylata, znaczy, nie oddestylował w całości. W wywarze siedzi. Ni ma wywara. Bydłu dany.
A, BYDŁU DANY!!!
Nu, to wesołą wieczerzę żywiny mają… Nie martw się babka, jutro normalne będą. Może trochę smutne, ale spokojne. A jakby kiedyś znowu prąda nie było, to im ino wywaru nie dawaj…


Oglądany: 29428x | Komentarzy: 7 | Okejek: 138 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało