Obudziłem się w nocy koło 1. Patrzę na telefon, budzik ustawiony, ale na piątek. Dobrze że się skapłem, przestawiłem na niedzielę.
Budzę się, jest już jasno, patrzę na telefon, siódma rano. Scena jak w "Kevin sam w domu". Zaspałem! Zrywam się, pakuję do torby coś do żarcia bo idę na 24h, ubieram się, dzwonię do roboty że się spóźnię...jeb!
Budzę się. Patrzę na zegarek, jest trzecia nad ranem. Zaczynam się zastanawiać co jest prawdą , a co nie?
Macie tak czasem?