Tak!

Wstanie o 5 rano, prysznic, kawa,śniadanie, 30 km do pracy i zobaczenie na grafiku że popierdoliły się dni z dyżurami. Myślałem że mam dziś dyżur a mam jutro i pojutrze. A mogłem się wyspać.
DEBIL!

Jutro to samo

Wstanie o 5 rano, prysznic,kawa śniadanie...

Ja kiedyś nie zmieniłam godziny w zegarku i zamiast jechać na 7 to pojechałam na 6 ale to jest nic. W busie się kapnelam, która jest godzina i zamiast jechać już na 6 i wyjść z o 14 to ja wysiadlam na następnym przystanku i wróciłam się do domu po to, żeby sobie posiedzieć w ciszy i zaraz znowu wyjść do pracy na 7

Brawo! W robo się zakręcilem, spojrzałem na nieprzestawiony zegarek i o 15 zacząłem wychodzić.

Spóźnianie się do pracy wcale nie jest złe. Za taką pensję co płacą to niech się cieszą, że wogóle do niej przychodzę ;-)

Mój ojciec kiedyś w zimie , zobaczył odwrotnie na zegarku (wskazówkowym),że jest przed 7.00 a było po 2.00 czy coś w tym stylu. I dopiero jak nie było śladów na świeżo spadniętym śniegu , skumał że coś jest nie tak...

Mnie się zdarzyło wstać i pojechać rowerem na 6 rano na drugi koniec Warszawy do pracy, tylko szkoda że to było pierwszego maja

Nie zwróciłem uwagi że coś jest nie tak bo o 5 rano nawet w dni powszednie jest pusto.

Strażnik w magazynie był szczerze rozbawiony

Heh... Moja ś.p. Mama miała problemy z obudzeniem się na czas. Pracowała od 7:00 i dosyć często zdarzało się, że słyszałem jak dzwoni do koleżanki z pracy:
- Krysia, zaspałam. Odbij mi kartę - już lecę.
No i któregoś dnia to samo, tylko nawet już nie było czasu dzwonić do Krysi.
Poleciała rodzicielka kurcgalopkiem do pracy i dobija się do drzwi wejściowych w biurowcu.
Strażniczki przemysłowe (kiedyś takie były) otwierają drzwi i zdumione gapią się na matulę:
- Pani Gabrysiu, co Pani tu robi?! Jest szósta rano!
- Aaa! No to mi się pofyrtało. Myślałam, że się znowu spóźniłam!
- Ale Pani Gabrysiu! Jest niedziela!

Brogman spóźnił się do pracy i mu ostatnia karetka odjechała

Ostatnia Kareteczka Hrabiego Barry Kenta ujęcie dziesieć

Ja bym się cieszył! Tyle czasu, żeby się opierdalać!

Przy zmianie czasu znajomym się jebło i przestawili zegarek, ale zamiast o godzinę później, to na godzinę wcześniej. W rezultacie przyjechali 2 godziny wcześniej i jak debile czekali w lesie bo ani to do domu wracać ani robić coś ciekawego.

zawsze można nie mieć pracy

Jak jest zmiana czasu to ja nie śpię trzy dnie żeby się nie spóxnić. W sumie nigdy się nie spóźniłem, ale kilka razy przylazłem a nie miałem dyżuru :/

A zdarzyło się wam przejechać półprzytomni, przez pół miasta w pieprzonych korkach, by na ostatnich metrach załapać, że to poprzednie biuro i już tu nie pracujecie?

:djbanan I Ty też? Luudzie, co za forum? Jeden szuka auta po całym mieście, drugi nie pamięta gdzie pracuje!
Mniej masełka - więcej lecytyny.

Usuniete z powodu lipy z internetem mobilnym

Moja mama kiedys zjebala wszystkie swoje dzieci,ze jest 9 rano,a ona zaspala i nikt Jej nie obudzil.Na 7 do pracy miala.Z tym,ze podczas tej zjebki nie zauwazyla,ze ogladam teleranek...

A raz za gowniarza wychodzilem do szkoly w samych majtkach o 23 po dwugodzinnym snie.Jedyny zanotowany przypadek lunatykowania w moim zyciu

Obudzić się... wstawać... umyć się... ubrać... śniadanie... dzwonek do drzwi. Brat przylazl i coś chce... eee... o 7 rano?? Coś tu nie gra... oups to sen! Obudzić się... i zaś.... wstawać... umyć sie... ubrać... śniadanie... uf, brata nie ma. czyli już nie sen...

Odpowiadając na postawione w tytule pytanie - jest , niestety...

Dawno temu, raz się spóźniłem z wyjściem... potem był ślub, narodziny, rozwód...
Szkoda gadać, ale od tamtego czasu już się nie spóźniam.. nigdy!!

:djstachu Łatwo mówić jak nie staje

Budzę się. Patrzę na zegar na ścianie naprzeciwko. Pionowa kreska, lekko zgięta u góry... jak nic, dwie po szóstej. Wtedy jeszcze miałem niektóre dni na południe.
Cóż, wstaję, robię śniadanie, herbatę... jem, patrzę znów... ale że co??
To nie było dwie po szóstej, tylko wpół do pierwszej. Zaspany nie zwróciłem uwagi na grubość kresek.

W życiu nie wstanę z wyra zanim się nie upewnię 5 razy, że muszę

:djbanan Znasz to z autopsji??

Ja ostatnio wziąłem sobie piątek wolny - ale zapisałem się na sobotę extra. Okazało się że w piątek mieli awarię i nikt nie poinformował mnie że pracy w sobotę nie będzie bo usunięcie awarii będzie trwało jeszcze kilka dni... Czekałem pod bramą z 20minut a za "5 szósta" stwierdziłem że coś nie tak i wróciłem do domu.

Był jeszcze jeden przypadek.
Na studiach, czyli w pradziejach. Poszedłem na poranny autobus, przed 7. Chodziły co 10 minut. Po godzinnym staniu na przystanku stwierdziłem, że mam dość i idę do domu.

Potworna gołoledź. Autobusy nie mogły podjechać pod wiadukt po drodze. W miarę normalne przewozy ruszyły jakieś 2 godziny później. O tyle dobrze, że za ten dzień wszystkim usprawiedliwiano nieobecności bez gadania.

:fulmar
Ludzkie Pany. Mogli dać po lufie z fizyki

:gogosiek
Prawidłowo

:jez_z_lasu tyle, że akurat miałem internę. Fizyka była 4 lata wcześniej.

:djstachu Poyebało Ci się coś. Od autopsji i grzebania w zwłokach jest tu Brogman, chyba że zimne suki też się liczą, to jestę ekspertę

:djstachu
Bardzo zyciowe,ale po tym wszystkim cos mi sie zdaje,ze jednak jeszcze raz w zyciu sie spoznisz...-na wlasny pogrzeb I tego Ci zycze