Tytułem wstępu.
W Poznaniu istnieje system biletowy, znany jako PEKA. W nim są zawarte i bilety miesięczne, i przystankowe. Można kupować przez internet (ważne), aktywowane w elektronicznych kasownikach (w których można też "odbijać" bilety przystankowe).
W autobusach gmin przyległych są pojedyncze kasowniki elektroniczne, przez które można tylko sprawdzić stan biletu i aktywować bilet kupiony przez internet.
Do rzeczy.
Wsiadamy do autobusu. Żona próbuje aktywować swój bilet. Zgodnie z procedurą - ale nie wchodzi, nie ma siły. Biorę jej bilet z ręki, uruchamiam procedurę - wchodzi natychmiast. Oddaję jej ze słowami "chyba cię kasownik nie lubi".
Dwa przystanki dalej inna pani próbuje aktywować bilet. Sytuacja się idealnie powtarza. Mówię do żony "kasownik chyba w ogóle kobiet nie lubi", a do niej "mogę prosić?"
Aktywacja przebiegła bezbłędnie. Pani z oczami jak, no nie wiem, srebrny dolar?, pyta "jak pan to zrobił?" - żona rzuca "przed chwilą miałam tak samo..."
Cóż. Kasowniki bywają seksistowskie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą