Jako, że ostatnio podobno barman może nie podać piwa z sokiem, powołując się na klauzulę sumienia, taka sytuacja może się nie powtórzyć zbyt wcześnie.
Do rzeczy:
Spory zlot ogólnopolski. Stoimy w kolejce do źródełka w zlotowym lokalu.
Kolega przede mną z lekka zbolałym głosem:
- Małe z sokiem, proszę.
Jako że ogólnie wszyscy się znają, odpalam:
- Ja też muszę.
- Ale to nie dla mnie! (z lekkim przerażeniem w oczach)
- Ja też MUSZĘ.
Zrozumienie potwierdziliśmy żółwikiem. Jak zareagowała adresatka tamtego z sokiem, nie wiem. Moja słyszała (akustyka w lokalu była miejscami niekoniecznie korzystna...), ale poczucie humoru ma.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą