Mont-Saint-Michel to jedno z najbardziej znanych miejsc na świecie, na pewno każdy z Was widział je już tysiące razy. Ale kto go zbudował? Kiedy? Czym w ogóle jest? Oto historia Mont-Saint-Michel.
Po pierwsze: gdzie się znajduje Mont-Saint-Michel?
Mont-Saint-Michel (tak nazywa się wyspa, miasto i opactwo!) to
wyspa pływowa u wybrzeży
Normandii w północnej Francji. „Pływowa” oznacza, że jest otoczona morzem lub suchym lądem, w zależności od pływów.
Legenda głosi, że w VIII wieku
Autbert z Avranches, biskup lokalnej diecezji, otrzymał we śnie od świętego Michała Archanioła polecenie zbudowania świątyni na wyspie.
Archanioł Michał, o którym mówi się, że pokonał szatana w bitwie, był popularnym świętym w tamtych czasach. Autbert kazał więc zbudować na wyspie oratorium (rodzaj domu modlitwy); w ten sposób jej nazwa stała się
Górą Świętego Michała lub Mont-Saint-Michel po francusku.
W międzyczasie czaszka Autberta została zachowana jako relikwia w Avranches... z dziurą rzekomo wykonaną przez świętego Michała.
Sanktuarium to, być może ze względu na swoje niezwykłe położenie, stało się popularnym miejscem pielgrzymek. Napływały do niego pieniądze, a jego znaczenie rosło. W końcu
książę Ryszard I z Normandii, niezadowolony z tego, jak było zarządzane, nakazał założenie klasztoru na wyspie w 966 roku.
Sześćdziesiąt lat później, na początku XI wieku, włoski
mnich Wilhelm z Volpiano został wysłany, aby nadzorować trwającą budowę nowego klasztoru. Już wcześniej zakładał klasztory, był błyskotliwym przywódcą, natchnionym reformatorem... i odważnym architektem. William zaproponował budowę dużego kościoła na szczycie granitowego wzgórza na wyspie.
Aby to zrobić, konieczne było zbudowanie kolosalnego zestawu ścian, przypór i krypt. Była to średniowieczna inżynieria w najlepszym wydaniu, a strzelisty romański kościół rósł w oczach.
To właśnie w tych starych kryptach pod kościołem, które teraz go wspierają, znajdujemy niektóre z najstarszych zachowanych elementów architektury na Mont-Saint-Michel.
Mniej więcej w tym czasie Edward Wyznawca, król Anglii, podarował wyspę pływową z własnym klasztorem, tuż u wybrzeży Kornwalii, mnichom odpowiedzialnym za Mont-Saint-Michel. I stała się ona...
Górą Świętego Michała.
Mont-Saint-Michel wciąż się rozrastał, pełniąc ważną funkcję obronną – jako że znajdował się
w strategicznym miejscu między Anglią a Francją – i bogacąc się dzięki stałemu napływowi pielgrzymów. W ten sposób powstało tętniące życiem miasto, skupione wokół murów klasztornych.
Prace nad pierwotnym planem Wilhelma z Volpiano trwały do XII wieku. Warto jednak zauważyć, że podobnie jak w kaplicy Saint Etienne, spiczasty łuk gotycki zastąpił zaokrąglony łuk romański (lub normański). Architektura ewoluowała.
W 1203 roku król Francji Filip próbował zdobyć Mont-Saint-Michel – klasztor był wówczas lojalny wobec króla Anglii Jana. Nie udało mu się... ale spalił go do połowy. Filip żałował tego i dlatego zapłacił za budowę nowego klasztoru znanego jako
La Merveille – „Cud”. Był zachwycający.
La Merveille, wznoszący się nad wyspą z kaskadą przypór, okien i pinakli, jest cudem architektury gotyckiej. Jest również wspaniały w środku. Architektura stała się bardzo wyrafinowana – widzimy postęp w stylu gotyckim.
W 1256 roku zbudowano monumentalne mury Mont-Saint-Michel. Nie było to zwykłe opactwo; była to twierdza wojskowa. Fortyfikacje te spełniły swoją rolę
podczas wojny stuletniej, kiedy wyspa przetrwała długotrwałe oblężenie przez Anglików.
Chór kościoła zawalił się podczas oblężenia, tak więc kościół, będący już mieszanką architektury romańskiej i wczesnogotyckiej, otrzymał nowy chór, zbudowany na przełomie XV i XVI wieku w stylu „gotyku płomienistego”. Ozdobny, żywiołowy, magiczny.
Tak więc architektura opactwa nie pochodzi tylko z jednego stylu lub epoki. Mamy tu gotyk karoliński, romański, wczesnogotycki, gotyk wysoki i gotyk płomienisty, a wszystko to wymieszane razem, dosłownie zbudowane jedno na drugim. Kalejdoskopowy palimpsest średniowiecznej architektury.
A nawet trochę architektury neoklasycznej! Po pożarze pod koniec XVIII wieku kościół został częściowo przebudowany, a jego fasada została odbudowana w popularnej wówczas formie prostego i surowego neoklasycyzmu. Frontony i klasyczne kolumny.
Ale historia Mont-Saint-Michel to nie tylko chwała. Podobnie jak wiele klasztorów w tym czy innym czasie, w pewnym momencie skończył się szczytowy okres Mont-Saint-Michel i klasztor stopniowo podupadł. W ostatnich dekadach XVIII wieku mieszkała tam tylko garstka mnichów.
Przez wiele lat Mont-Saint-Michel służyło również jako
więzienie – biorąc pod uwagę jego izolację i fortyfikacje, miało to sens. Po rewolucji francuskiej klasztor został zamknięty i oficjalnie przekształcony w więzienie. Klasztorne cele stały się celami dla więźniów.
Dawny klasztor służył jako więzienie do 1868 roku – ludzie w przeszłości nie byli tak zainteresowani „konserwacją” jak my teraz. Fotografie zrobione w latach 80. XIX wieku (podczas renowacji) dają pewne wyobrażenie o tym, jak Mont-Saint-Michel popadł w ruinę.
Ale nie na długo. Człowiek o nazwisku
Édouard-Jules Corroyer, uczeń legendarnego, ale kontrowersyjnego Viollet-le-Duc, został wyznaczony w 1876 roku do odrestaurowania opactwa. Prowadził on niestrudzoną kampanię, aby oficjalnie ogłosić je „zabytkiem narodowym” godnym zachowania.
I odrestaurował je, choć nie bez kontrowersji. Corroyer, podobnie jak Viollet-le-Duc, podobnie jak wszyscy XIX-wieczni restauratorzy, z radością niszczył oryginalne średniowieczne dzieła i zastępował je nowymi. W klasztorze można zauważyć „średniowieczne” rzeźby w podejrzanie dobrym stanie...
W każdym razie, po odrestaurowaniu Mont-Saint-Michel stał się popularnym
miejscem turystycznym, choć zostało to przerwane, gdy Niemcy zajęli wyspę podczas
II wojny światowej. Mnisi ostatecznie powrócili do opactwa w 1966 roku, tysiąc lat po jego założeniu.
A teraz... Mont-Saint-Michel co roku odwiedza
ponad dwa miliony turystów. Na swój sposób podróże współczesnych turystów na tę niezwykłą wyspę przypominają podróże religijnych pielgrzymów sprzed tysiąca lat.
I to jest właśnie historia Mont-Saint-Michel, przedstawiona w wielkim skrócie. To było żywe i prawdziwe miejsce, a nie zwykły cel wyjazdów turystycznych; miejsce kultu, wojny, cierpienia, piękna, samotności, sztuki, nędzy... i życia.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą