Szukaj Pokaż menu

Gify, po obejrzeniu których powiesz sobie „WTF?!” IX

30 820  
228   26  
Przecież nie wszystko trzeba rozumieć. Niektóre rzeczy trzeba zobaczyć, zdziwić się i iść dalej.

Fotografie w stylu: Co tu się odwaliło? – No i już wiem, czemu się mówi zasiąść na tronie, idąc do łazienki

21 943  
123   47  
Czy poniżej będą normalne, przepiękne zdjęcia? Nie. Wprost coś przeciwnego. Będą to zdjęcia zwariowane, nieraz wykonane przy pomocy ołówka. Bo tak jest lepiej.

Ciekawostki dotyczące oznakowań samolotów wojskowych w USA

15 692  
165   17  
Pisałem ongiś dużo o rozwoju samolotów. Oczywistym jest, że za konstrukcjami musiały podążać ich nazwy, chociażby po to, żeby sensownie zamawiać np. silniki czy inne części zamienne. I tu zaczęły się ciekawostki. Na początek weźmy na warsztat samoloty amerykańskie – tu się działo w sumie najciekawiej.
Z początku było logicznie, każda wytwórnia określała swoje typy po swojemu. Dla maszyn cywilnych to wystarczało (i wyraźnie utrzymuje się do dziś), na użytek wojskowy opracowano inny system.

Samolotom w armii (bo wtedy lotnictwo nie było samodzielne, było armijne (USAAF) i marynarki (US Navy)) przypisano konkretne kategorie. I tak: P – myśliwce/pościgowce (pursuit), B – bombowce (bomber), C – transportowce (cargo), L – łącznikowe (liaison), A – szturmowe (attack), O – obserwacyjne (observation), F – rozpoznania fotograficznego (photo-reconnaisance, ale litera P była już zajęta), T – szkolne (trainer; również PT – szkolenie początkowe (primary trainer)).

Po takiej literze następował numer projektu (wspólny dla maszyn wszystkich firm w danej kategorii), po nim kolejne litery wersji; jeśli projekt nie przeszedł, numeru nie powtarzano. A na początku mogła pojawić się litera X (projekt lub prototyp) albo Y (seria próbna). I tak np. słynna Latająca Forteca, czyli B-17, z początku miała oznaczenie XB-17, potem YB-17A, a później już B-17B do B-17G. A po oznaczeniu wersji jeszcze numer serii i kod producenta, dzięki czemu kompletne oznaczenie danego egzemplarza (poza numerem seryjnym) wyglądało np. tak: P-51D-25-D. No i pięknie. Ale – do czasu.

Robiło się zabawnie, gdy któryś z samolotów dostał inne przeznaczenie. I tak np. P-51 Mustang, myśliwski, w wersji przeznaczonej do zadań szturmowych (często przezbrojony w działka, ale przede wszystkim z dodanymi hamulcami aerodynamicznymi), nagle stał się A-36 Apache'em.



P-51


i A-36

Cywilny Piper J-3 na użytek armii, jako samolot łącznikowy, stał się L-4 Grasshopperem. Cywilne DC-3, które latały i w naszych liniach lotniczych, w zależności od wersji – czysto transportowa (również desantowa) albo jednak pasażerska – nazywano C-47 albo C-53. A myśliwski P-38 Lightning, w wersji czysto rozpoznawczej, określany był jako F-4 lub F-5. Bombowiec A-20, w wersji nocnej myśliwskiej, przemianowano na P-70.


A-20


i P-70

Myślicie, że to bałagan? Potrzymajcie im piwo.

W lotnictwie marynarki było ciekawiej. Kategorie nazwano inaczej: F – myśliwce (fighter), SB – bombowce nurkujące (scout bomber – czyli rozpoznawczo-bombowe), TB – samoloty torpedowe (torpedo bomber), PB – patrolowo-bombowe dalekiego zasięgu (patrol bomber) itd. Po tych literach następowała liczba określająca kolejny projekt w danej kategorii, ale już tylko dla danej firmy (gdy to był pierwszy, nie pisano „1”), następnie literowy kod producenta, a po myślniku kolejny numer wersji, wliczając projektowane, no i nazwa własna. Litery X i Y na początku oznaczeń miały takie samo znaczenie jak dla samolotów armijnych.


Ciekawostka: XF5U na próbach

Popatrzmy na przykłady: F6F – Hellcat (szósty myśliwiec firmy Grumman; w użyciu były wersje F6F-3 i F6F-5 z pododmianami, pozostałe zostały na deskach kreślarskich), F4U – Corsair (czwarty myśliwiec firmy Chance Vought), ale F4F – Wildcat (czwarty myśliwiec Grummana); PBY – Catalina (pierwszy patrolowiec firmy Consolidated), SB2C – Helldiver (drugi nurkowiec firmy Curtiss, pierwszy – też Helldiver (SBC) – był urokliwym dwupłatem), XF5U – Flying Pancake (prototyp piątego myśliwca firmy Chance Vought). Na razie brzmi logicznie, prawda?


F6F


F4U


i F4F (Martlety)

No. To teraz się dopiero zacznie.

Bywało często, że z braku mocy przerobowych produkcję tego czy owego typu kierowano na zasadzie licencji do innych producentów. Ale, ale… inny producent to inny kod! I w ten sposób wspomniany wyżej F4F-4 Wildcat, ale produkowany przez General Motors, nazywał się FM-2. TBF Avenger (też Grummana), na licencji udzielonej GM, to TBM. Wspomniany F4U w zakładach Goodyear stał się FG (co ciekawe, firmy-licencjobiorcy mogły wypuszczać własne wersje, i tak F2G mocniej odbiegał od późniejszych F4U), a od Brewstera wychodził jako F3A.


F2G

Ale to jeszcze nie koniec. Jazdy zaczynały się, gdy samolot, wprowadzany na użytek lotnictwa armijnego, trafiał pod, nomen omen, skrzydła US Navy. Albo odwrotnie.
W ten sposób ciężki bombowiec B-24 Liberator w służbie marynarki wojennej zmienił oznaczenie na PB4Y-1, a po przeróbkach (silniki bez sprężarek, dodane uzbrojenie i przekonstruowany ogon), już jako PB4Y-2, dostał imię Privateer.


Liberator


i Privateer

Zaś nurkowiec SBD Dauntless (które to oznaczenie nb. rozwijano żartobliwie Slow, but deadly (powolny, acz zabójczy), co nieźle odzwierciedlało jego walory), armia nazwała Douglas A-24.
Były inne czynniki potęgujące bałagan. W oznaczeniach w marynarce ten sam kod producenta miały zakłady General Motors oraz Martin (i stąd oznaczenia TBM i PBM, chociaż podobne, oznaczały dwie absolutnie różne maszyny: bombowiec Avenger na licencji Grummana i łódź latającą Martin Mariner).


Avenger


i Mariner

Zdarzyło się, że patrolowiec Ventura, konstrukcji Lockheeda (odmiana pasażerskiej maszyny Lodestar), ale budowany w jego filli Vega, znany był jako PV (czyli pierwszy patrolowiec Vegi), a w armii jako B/RB-34, O-56 i B-57 – ciekawie wysoki numer, dublujący się z późniejszą licencyjną Canberrą). A szturmowy Douglas A-26 przez pewien czas opisywany był jako B-26, co dublowało oznaczenie bombowca Martin Marauder i mogło prowadzić do błędów.


A-26/B-26


i prawdziwy B-26

Bałaganu dopełnia fakt, że w literaturze czasem przypisuje się maszynom w służbie USAAF oznaczenia stosowane przez zagranicznych odbiorców… chociażby Martin (znowu!) A-30 Baltimore w lotnictwie francuskim znany jest jako Martin 187, a myśliwiec Grumman F4F oznaczano w RAF (czy też FAA) nazwą Martlet.

Jakkolwiek – wszystko to uporządkowano dopiero w latach 60.; tymczasem zmieniono nieco oznaczenia kategorii i myśliwce armijne otrzymały oznaczenia na F (np. YP-80 Shooting Star w serii znany był już raczej jako F-80). Gdy zdecydowano o ujednoliceniu, zrobiono to możliwie najdelikatniej: skoro już np. istniały myśliwce Grummana F9F i F11F, a McDonnella F4H, pozostały w służbie odpowiednio jako F-9, F-11 i F-4 (ten ostatni to Phantom II; tu znów uwaga: F4H-1 to mniej więcej F-4B, i zarazem (też mniej więcej, brytyjskie Phantomy miały angielskie silniki i własne oznaczenia) FG.1 dla RAF – widać, jak w oznaczeniach samolotów amerykańskich ważny jest myślnik! W końcu, jak widać, F-4C to zupełnie co innego niż F4C...) i powoli całą listę „wygładzono”.


F-4C (McDonnell-Douglas)...


...i F4C-1 (Curtiss)

Northrop F-5 najwyraźniej wpasował się w miejsce po przemianowanym rozpoznawczym Lightningu.
Ponadto nareszcie zrobiono porządek z samolotami, którym zmieniano przeznaczenie, dodając kod „nowego” przeznaczenia przed dotychczasowym oznakowaniem. W ten sposób transportowy C-130 Hercules, w wersji ciężko uzbrojonej do zadań szturmowych (w tym w haubicę 105 mm) i nazwany Spectre, nazywa się AC-130, zaś szturmowy A-6 Intruder, po dostosowaniu do prowadzenia walki radioelektronicznej, zmienił oznaczenie i nazwę na EA-6 Prowler. Oczywiście, nadal jest sporo odstępstw, ale w minimalnym stopniu zaciemniają one obecnie obraz.

Ciekawostka: pierwotnie system podobny do amerykańskiego armijnego stosowali Sowieci – i bałagan był również podobny.

Jak zwykle proszę o komentarze, okres powojenny to już nie moja działka i niejedno mogłem poplątać.

I jeszcze coś, co dodać muszę: opisywanie i przedstawianie samolotów, pojazdów, zdarzeń itp. nie ma nic wspólnego z moimi sympatiami politycznymi ani z propagowaniem takiego czy innego ustroju. To tylko historia.
165
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Fotografie w stylu: Co tu się odwaliło? – No i już wiem, czemu się mówi zasiąść na tronie, idąc do łazienki
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 10 zwariowanych i szokujących faktów, które musisz wiedzieć o Arabii Saudyjskiej
Przejdź do artykułu Jakie są konsekwencje zapijania alkoholu napojem energetyzującym
Przejdź do artykułu Seryjni mordercy zatrzymani w ostatnich latach
Przejdź do artykułu Rzeczy, które niedawno były niesamowite, a dziś już mało kto o nich pamięta
Przejdź do artykułu Memy, które przyniosą ci odrobinę uśmiechu LV
Przejdź do artykułu 7 pancernych ciekawostek o czołgach - latający czołg i inne "cuda" techniki
Przejdź do artykułu 4 współczesne problemy, które są dużo starsze, niż ci się wydaje
Przejdź do artykułu Ładne dziewczyny z blond włosami
Przejdź do artykułu Dlaczego czas płynie szybciej wraz z wiekiem

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą