W dzisiejszym odcinku: o niesławnym prawniku od trumien na kółkach, chęci pomocy wyrażonej odśnieżaniem auta metalową łopatą oraz zwolnieniu Czesława Michniewicza.
Koniec z obijaniem się i graniem w gierki czy tam przeglądaniem Fejsa w budynku Sądu Okręgowego w Katowicach. Jak donosi jeden z naszych czytelników,
pracownicy sądu otrzymali zakaz ładowania swoich urządzeń przenośnych za pośrednictwem gniazdek elektrycznych znajdujących się na miejscu. Zakaz wynika z narzuconego odgórnie obowiązku oszczędzania energii elektrycznej przez jednostki publiczne. Według wyliczeń PGNiG z 2021 r., roczny koszt ładowania smartfona to zawrotne 1,68 PLN. Prawnicy wykonujący swoje obowiązki w budynku sądu mówią, że w związku z zakazem potrafi dochodzić do absurdalnych sytuacji, w których ktoś nie może przesyłać zdjęć akt, bo jest ich tyle, że podczas fotografowania dokumentów rozładowuje im się telefon i nie mogą go naładować.
Czy nie wkurza cię, gdy tracąc równowagę na imprezie upadasz nosem prosto w górkę z kokainą? No klasyczna scenka slapstickowa. Paweł Kozanecki twierdzi, że coś podobnego przytrafiło mu się w 2021 r., gdy wracając z urodzin swojej koleżanki, zderzył się czołowo z jadącym z naprzeciwka autem. W wypadku zginęły dwie kobiety, a łódzki prawnik sugerował wówczas, że same były sobie winne, bo jechały „trumną na kółkach”. Badania toksykologiczne wykazały obecność kokainy w organizmie mężczyzny, a sprawa tak bardzo poruszyła twórców programu „Uwaga”, że postanowili zaprosić Kozaneckiego do siebie.
Na antenie TVN prawnik tłumaczył, że może niechcący wziął czyjąś szklankę i trafił na taką, w której znajdowała się kokaina. Słowa prawnika odbiły się głośnym echem w mediach społecznościowych. Jan Śpiewak napisał, że sprawa „dresiarza w todze” to „najlepszy dowód na moralny i intelektualny upadek adwokatury”.
Po wielu miesiącach spędzonych na froncie wojennym człowiekowi wystarczy do szczęścia niewiele, a możliwość wejścia do sauny czy nałożenia czystych, pachnących praniem ciuchów to już w ogóle coś niewyobrażalnego. Ukraińscy ochotnicy z jednostki Karpacka Sicz
będą mogli osiągnąć niewyobrażalne dzięki seansom w saunie i wypraniu sobie gaci. Wszystko za sprawą Estończyków, którzy przekażą jednostce mobilną saunę, pralnię i prysznic. Z osadzonych na pojazdach ciężarowych pomieszczeń będzie mogło korzystać 400 osób tygodniowo, a w razie zagrożenia wszystkie konstrukcje będzie można szybko ukryć dzięki siatkom kamuflującym.
Są sytuacje, że jednocześnie chcesz komuś przyłożyć i go przytulić, ale nie możesz, bo albo pójdziesz do więzienia, albo ten drugi pomyśli, że coś z tobą nie tak. Humphrey Grimmet stanął przed podobnym dylematem po odkryciu, kto stoi za zadrapaniami na masce jego samochodu. Wcześniej 46-latek z miasta High Wycombe na północny zachód od Londynu znalazł na masce swojego auta paskudne rysy, których usunięcie wyceniono na 1000 funtów.
Grimmet sprawdził zapisy kamer monitorujących podwórko domu i odkrył, że jego syn odśnieża auto za pomocą metalowej łopaty. Zapytany o motywy swoich działań 8-latek odpowiedział, że chce pomóc.
Z Polskiego Związku Piłki Nożnej płyną informacje, na które wiele osób czekało z niecierpliwością. Kontrakt Czesława Michniewicza nie zostanie przedłużony i wraz z końcem grudnia 2022 r. Czesław Michniewicz przestanie pełnić funkcję trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej. Mniejsze grono osób może uznać tę informację za szokującą, ponieważ przygoda urodzonego na Białorusi trenera to pasmo sukcesów. W ciągu niecałego roku Michniewicz zdołał awansować na mistrzostwa świata, po raz pierwszy od 36 lat – wyjść z reprezentacją z grupy na mistrzostwach, a także utrzymał Polskę w Lidze Narodów. Niestety styl gry reprezentacji, którą wielu obserwatorów uznało na najgorszą na całych mistrzostwach, oraz długie rączki wyciągane po premie za awans przesądziły o tym, że mimo sukcesu sportowego Michniewicz będzie musiał ustąpić ze stanowiska.
Każdemu może przytrafić się nieszczęście i ważne jest, byśmy okazywali sobie zrozumienie i wyrozumiałość. Tymczasem wielu podłych ludzi nie chce lub nie potrafi zrozumieć kierowcy, który zaparkował swoje wspaniałe E90 na środku jednego z parkingów przy ulicy Langiewicza w Lublinie. Kierowca
przecież zostawił za szybą kartkę i na niej notatkę, z której można dowiedzieć się, że auto zostało zaparkowane na środku parkingu świadomie, ale tylko dlatego, że kierowca bał się zakopać w śniegu. Ludzie, wyrozumiałości trochę! Przecież nie będzie tam stał do wiosny, a jak nie pojedziecie autem do pracy czy po dzieci do przedszkola, to przecież nic wam się nie stanie.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą