Kilka kolejnych mrożących krew w żyłach historyjek. Dlaczego jeszcze ich bohaterowie żyją? To pozostanie dla mnie największą zagadką. Żyją i mają co wspominać, choć niektórzy z nich połamali się znacznie.Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...TEST Z BRONĄ
Babcia moja, rencistka i szczęśliwa posiadaczka mienia po wysiedlonych Niemcach (wielki dom, wielki sad, wielka stodoła, olbrzymie podwórko, a do kompletu stajnie i komórki - całość około 1,5 ha), ośmiorga dzieci (w tym rodzicielki mojej ukochanej) oraz całej bandy 12 wnuków (w tym mnie:)) zorganizowała zjazd rodzinny. Dla niewtajemniczonych- zjazd "taaaakiej rodziny: polega na robieniu góry jedzenia przez dorosłych i masy hałasu przez dzieci, które to jedzenie zjedzą, wybrudzą się nim i szczęśliwe pobiegną bawić się na przykład w chowanego. Pewnego razu, zmęczone całą bieganiną spożywczą mamy, zamiast użerać się z zaganianiem nas do kąpieli, postanowiły się przyłączyć do zabawy (była godzina ok. 21.30). Kiedy przyszła moja kolej na szukanie (co łatwe nie było, zważywszy na ilość potencjalnych kryjówek, wystarczającą do ukrycia całej kompanii piechoty) zamiast grzecznie trzymać się konwencji zabawy, postanowiłem sprawdzić czy nie zaczaił się ktoś w krzakach rosnących obok stodoły. Nikogo nie znalazłem ale odkryłem stare zardzewiałe brony, które, jak to empirycznie sprawdziłem, potrafią przebić nogę sześciolatka na wylot...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą