Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych XLII

23 457  
1   23  
Ech, klikaj...Dzisiejsza trauma wyjątkowa, bo z konkursem. Ale o tym sza! Najpierw jak zawsze kilka historyjek. Bolących i krwawych, ale taki to już urok tej serii...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o niewypaczonej psychice odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

GRUSZKA...

Wieczór, żona kumpla jeszcze w pracy, kumpel zmęczony bierze się do zrobienia młodym kolacji i położenia ich spać. A tu młodszy wpada i obwieszcza : "Tato, puściłem bąki i mi woda wyleciała!", wpada starszy - to samo, że bąki i że woda mu leci z d... Kumpel panika - dzieci coś zjadły, się zatruły, biegunka etc. Już się rzuca do apteczki po jakieś antidotum, a młodziaki hihi haha, wcale się nie przejmują, tylko dawaj do łazienki. A tam zimna woda z kranu leci, a starszy braciak ją nabiera do gumowej gruszki i już ma młodego "zalewać". Tata zdążył go powstrzymać tym razem. Jak się potem starszy tłumaczył, zrobił wlewkę bratu, a że mu dobrze poszło, to i sobie lewatywę zafundował.
Okazało się później, że chłopaki, którzy w ciągu dnia przebywali pod opieką nianio - gosposi od niej właśnie pomysł załapali. Bo razu pewnego niania zabrała się za porządki i wygrzebała skądś gumową gruszkę (taka jaka się niemowlętom katar z nosa odsysa). Dzieciaki pytały co to, więc im kobiecina (genialnie, zaprawdę) powiedziała że jak ktoś nie może zrobić kupy to się taką gruszką wodę wlewa wiadomo gdzie. No więc wypróbowali - na sobie..

by Rasia

* * * * *

MALU MALU

Mając lat 5, gdy rodzice oglądali niezmiernie ważne obrady sejmu bawiłam się białą farbą olejną. Na nieszczęście troszkę ulało się na podłogę. Ja, dobrze wychowana, chciałam posprzątać. Widziałam kiedyś, jak tata zmywał farbę rozpuszczalnikiem. W strasznym stresie wbiegłam do składzika i znalazłam rozpuszczalnik. Zaaferowana weszłam cicho do pokoju, aby rada starszych nic nie usłyszała i pokaźną ilość cieczy wylałam na podłogę, w celu zmycia niepożądanej farby! Stwierdziłam, iż jest to troszkę za dużo, zaczęłam wycierać swoją własną koszulką i eureko! Powoli schodziło... Jak to rozpuszczalnik, wiadomo jakie ma efekty uboczne, urwał mi się film od tego wspaniałego zapachu. Mama opowiadała mi, że gdy poczuli dziwny zapach i huk uderzenia ciała o ziemię od razu wszyscy oderwali się od telewizora. Nie wiedząc co robić zawieźli mnie na pogotowie.

by Czarna_owca

* * * * *

BUDOWLAŃCY

Pewnego razu z bratem postanowiliśmy zabawić się w budowlańców. Poszliśmy więc do jego kolegi, który to budował właśnie domek jednorodzinny. Jako mały szczyl ograniczyłem się do wkładania cegieł do wiaderka, aby można było je wciągnąć na piętro. Tak więc ja nakładałem cegły, znajomy je wciągał a ja w tym czasie szykowałem kolejny transport. Za którymś tam razem podczas wciągania bądź też wyciągania owych cegieł znajomemu jedna się wymskła. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie stał w miejscu gdzie ona zamierzała upaść. Zakończyło się paroma klamrami na głowie i przepukliną, bo lekko przesadziłem z tymi ciężarami. Jak pech to pech.

by Anonimek

* * * * *

UWAGA NA...

Ładnych parę lat temu byłam z chłopakiem we Wrocławiu na dworcu. Kiedyś były tam budki z żarciem na wynos. Po długiej podróży byliśmy dość wyposzczeni, więc doszliśmy do wniosku, że wciągniemy małe co nieco. Dodać powinnam na wstępie, że od dawna powinnam nosić okulary. Panie w budce bardzo miłe, szybka obsługa, chciałam się o coś zapytać, nie pamiętam o co, ale tak wyrżnęłam łepetyną w szybę nachylając się do ekspedientki, że aż straciłam orientację. Dotarł do mnie zabójczy śmiech mojego faceta i ekspedientek, dumnych z siebie, że tak dokładnie umyły szybę, że jej nie zauważyłam.

by Anonimek

* * * * *

CIĘŻKI POWRÓT

Jakieś pół roku temu poszedłem do znajomych na imprezę. Po opróżnieniu kilkudziesięciu puszek z piwem powoli rozchodziliśmy się do domów. Mnie nikt nie odprowadzał. Mając poważne trudności z nawigacją dzielnie szedłem w stronę domu. Było trochę przed północą. Wcześniej wysłałem matce smsa, że będę niedługo.
Wiało niemiłosiernie, ale w końcu stanąłem pod blokiem. Jako, że w tym momencie byłem najmądrzejszy na świecie, doszedłem do wniosku, że jestem zbyt nabity żeby pokazać się w domu. Wpadłem na genialny pomysł pójścia na swoją siłownię (którą mam w suszarni bloku) i położenia się na "parę minut" na kanapie.
Szczerze? Określiłbym to bardziej jako padnięcie na pysk i stracenie kontaktu z rzeczywistością. Oczywiście nie słyszałem jak komórka dzwoniła 20 razy, nie słyszałem 10 smsów od mocno zaniepokojonej matki. 
Ocknąłem się (dobre słowo) o czwartej nad ranem. Byłem nawet całkiem kumaty.
Wchodzę cichutko do domu, po iluś-tam godzinach nieobecności, nie odpowiadaniu na telefony i z takim tekstem do matki:
- Ooo, a czemu ty jeszcze nie śpisz?
Ona sama nie wiedziała czy płakać czy się śmiać. Oczywiście to jedna z ulubionych historii moich kumpli....

by Vazman

* * * * *

ZWIĄZEK

Kumpel z roboty właśnie pojechali na szycie brody.
Streścił swoją przygodę bardzo krótko:
Jedyne co pamięta, to, że tańczył z jakąś panienka na schodach i podejrzewa, że to mogło mieć związek.

by Janicjusz

* * * * *

KORKI!

Parę dobrych lat temu jedną z podstawowych rozrywek nudzących się wyrostków było strzelanie z pistoletów na korki i kapiszony. Kapiszony jako takie były stosunkowo mało niebezpieczne (no, chyba, że się paliło całe pudełko na raz), natomiast korki były znacznie ciekawsze. Teoretycznie z korków strzelało się przy pomocy specjalnego pistoletu, natomiast faktycznie hardkorowcy obierali korki z takiej włokninki, aby dostać się do czystego materiału strzelniczego i wykorzystać go w niecny zazwyczaj sposób. Pewnego dnia mając ok. 10 lat nudziłem się strasznie u dziadków. Miałem do dyspozycji paczkę korków oraz szklane probówki (były w nich sprzedawane granulowane cukierki - gospodarka niedoborów). Mając dużo czasu do dyspozycji obrałem wszystkie korki, ostrożnie wrzuciłem do probówki, zatkałem plastikowym koreczkiem i zacząłem myśleć jak można by je wykorzystać. Moi dziadkowie mieli kuchnię węglową, taką z fajerkami na której gotowali obiady. Jako bezmyślny małolat stwierdziłem, że spróbuję zbliżać próbówkę do ognia, a jak zobaczę, ze korki się zaczną tlić, to podbiegnę do zlewu i je szybko schłodzę. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Niestety korki nie zachowały się zgodnie z moją teorią i nie zaczęły się tlić, tylko natychmiast wybuchły. Na szczęście zatyczka w próbówce była plastikowa, tak więc cała energia bez problemu znalazła ujście, ja zostałem z probówką w ręku, lekko osmalony, kompletnie głuchy i bardzo zdziwiony. 

by Anonimek 

* * * * *

INDIANIE!

Kiedy byłem dzieckiem (7-8 lat) ulubioną zabawą była zabawa w Indian. Łuk robiło się z kawałka sznurka i gałęzi najlepiej dębowej. Za strzały służyły rosnące na budowach chwasty z żółtymi pióropuszami. Dla lepszej balistyki jako groty służyły duże gwoździe ciesielskie. A że sprzęt był kiepski, prawie tak samo jak łucznicy (Indianie) musiało dojść do krwawych incydentów. Czasami markowaliśmy walki między sobą, co bardzo podobało się młodszym dzieciom łażącym za nami na podwórku. Jeden z nich, syn naszego sąsiada wszedł na linię strzału i oberwał moją strzałą z poprawioną balistyką. Strzała przebiła mu oba policzki i utkwiła między zębami. Makabra. Oczywiście wszyscy Indianie natychmiast dosiedli rumaków i pognali w siną dal. Po tej jeździe tyłek bolał mnie przez kilka dni.

by Anonimek 

* * * * *

MOSZNA

Historia ta przydarzyła się pięknego letniego dnia kumplowi mojego braciszka. Wydawałoby się wyrośnięta już ekipa (około 15 lat) postanowiła urządzić sobie polowanie na koty (tylko bez donosów do animalsu). Całość zdarzenia rozgrywała ie. na tyłach mojego podwórka, gdzie prócz miejsca polowania znajdowały się również klatki z królikami. Łowy trwały w najlepsze, do momentu gdy bohater opowiadania przeskakując przez murek jakoś niefortunnie spadł na klatki z królikami. Końcówka tylko dla najbardziej wytrwałych, gdyż jak to opisuje ciągle odczuwam dziwne kucie w kroku. Wszystko skończyło się bardzo niefortunnie, a mianowicie na izbie przyjęć trzeba było założyć kilka szwów na mosznie (dla niezorientowanych moszna = woreczek na jąderka).

by Masterrr

* * * * *

KOMPLEMENT

Za czasów, gdy jeszcze studiowałem poznałem jednego kolesia z Angoli. Taki strasznie sympatyczny murzynek, który strasznie kaleczył mowę polską. Ów to człowieczek podchodzi kiedyś do mnie całkiem załamany i przyznaje mi się ze dostał od kumpeli po twarzy i zupełnie nie wie za co. Pytam się co jej powiedział, ten że chciał jej sprawić komplement i że powiedział jej że jest szczera. Ale w jego wykonaniu zabrzmiało to:
- Wieś jeśteś ściera!

by Picioo1

Jesteś prawdziwym fanem WKZT? Zagłosuj na nas!

Przeżyłeś coś fascynującego? Opisz to i wyślij do mnie sława czeka!

UWAGA KONKURS!!!

Jesteś niezarejestrowany? Masz dość bycia anonimkiem? Zmień to! Warunki są dwa. Pierwszy to głosowanie na nas (to ten łatwy) a drugi (ten trudniejszy) będzie polegał na wysłaniu mi opowiadania z przeżytą traumą. Opowiadanie wyślij najpóźniej do środy 9 listopada do 23.59 klikając w ten linek. Najlepsze opowiadanie zostanie nagrodzone darmowym kodem dostępu! Dzięki niemu uzyskasz pełen dostęp do serwisu. Zatem nie zwlekaj, czekamy na Ciebie! Dołącz do Nas! Pod opowiadaniem podaj swojego maila, tylko tak będziemy mogli się z Tobą skontaktować...


Oglądany: 23457x | Komentarzy: 23 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało