W dzisiejszym odcinku m.in. cudowny krem przeciwko 5G, tapeta, która załatwi twój telefon oraz scena z Harry’ego Pottera, jakiej nikt się nie spodziewał.
Anshul Gupta, starszy analityk w firmie Gartner, poinformował niedawno o kondycji, w jakiej znajduje się obecnie rynek smartfonów. Wiele wskazuje na to, że nie jest zbyt kolorowo. Jeszcze nigdy nie byliśmy świadkami tak drastycznego spadku. W porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku,
sprzedaż smartfonów spadła o całe 20%.
Winy można dopatrywać się jednak nie tylko w chęci oszczędzania w trudnym czasie. Chodzi również o zamrożenie wielu gospodarek na świecie i
tymczasowe zamknięcie chińskich fabryk, gdzie przecież powstaje większość produkowanej na świecie elektroniki (w tym smartfonów).
Wśród pięciu największych producentów na świecie zaskakuje jedynie
Xiaomi, które zanotowało wzrost sprzedaży o całe 1,4% w porównaniu z pierwszym kwartałem 2019 roku. Cała reszta zaliczyła dość poważne spadki.
YouTube jest obecnie tak dużą platformą, że całkowicie normalne wydaje się być to, że komentarze „moderowane” są tam przez automat.
Istnieje cała baza niedopuszczalnych fraz i zwrotów, które usuwane są automatycznie. Ostatnio jednak dzieje się coś dziwnego, bo zaczęły znikać komentarze, które w obraźliwy sposób odnoszą się do chińskiego rządu. Taka cenzura może zaskakiwać, bo
YouTube przecież jest niedostępny w Chinach.
Ze
słów rzecznika prasowego platformy wynika jednak, że jest to
najzwyklejszy w świecie błąd, który musiał wkraść się do systemu filtrów. Takie frazy jak „komunistyczni bandyci” czy „partia 50-centów” nie powinny być przecież blokowane – a jednak były.
Nie byłby to już pierwszy raz, kiedy Google próbuje wkraść się w łaski chińskiego rządu. Tego typu działania zawsze są jednak bardzo negatywnie odbierane przez użytkowników z Zachodu – podobnie zresztą jest i tym razem.
Do sądu federalnego w San Jose we wtorek wpłynął
pozew zbiorowy przeciwko Alphabet Inc. (firma, która jest właścicielem m.in. Google). Osoby pozywające domagają się finansowego odszkodowania za naruszanie ich prywatności, kiedy korzystali z trybu Incognito w przeglądarce Google Chrome. Teoretycznie, kiedy korzystamy z tego trybu, strony internetowe nie powinny gromadzić naszych danych. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak jest. Poszkodowani twierdzą, że
ich dane były zbierane m.in. przez wtyczki na stronach internetowych, system Google Analytics, czy nawet menadżera reklam.
Sprawa ciągnie się już od 2016 roku i nie do końca wiadomo, w jaki sposób się zakończy. Na chwilę obecną sytuacja przedstawia się tak, że
poszkodowani żądają od Alphabet odszkodowania w wysokości 5 mld dolarów. Warto dodać, że pod pozwem zbiorowym podpisało się około 1 mln osób.
5G to dość nośny temat w ostatnim czasie. Ludzie palą maszty, inni robią sobie czapeczki z folii aluminiowej, a jeszcze inni… kupują specjalne kremy, które rzekomo mają chronić przez „morderczym działaniem promieniowania”. Tych ostatnich jest całkiem sporo i można na nich nieźle zarobić.
Udało się to m.in. pewnemu
mieszkańcowi USA, o którym było ostatnio dość głośno. Facet początkowo sprzedawał swój cudowny krem tylko na stworzonej przez siebie stronie internetowej.
Kasował po 20 dolarów za niewielkie opakowanie. Produkt szybko zdobył sporą popularność, a „foliarze” udostępniali sobie nawzajem adres strony i sami napędzali sprzedaż.
Po czasie zainteresowanie stroną było tak wielkie, że nie sposób było już robić tego po cichu. Kiedy zorientowano się, o co w tym wszystkim chodzi, witryna została usunięta, wraz ze wszystkimi ofertami sprzedaży na Amazonie. Wtedy nasz bohater postanowił
wkroczyć ze swoją maścią na eBay i tam sprzedawał ją za… 80 dolarów za sztukę.
Biznes kręcił się od stycznia do maja tego roku. W tym czasie Amerykanin zarobił blisko 500 000 dolarów (około 2 mln złotych). Kiedy cudowny krem trafił do laboratorium, odkryto, że
zawiera on głównie stary balsam wazelinowy oraz śladowe ilości niedziałającego już filtra przeciwsłonecznego.
W ostatnim czasie w sieci pojawiły się informacje sugerujące, że ustawienie tego konkretnego zdjęcia jako tapety w telefonie kończy się „ucegleniem” systemu (ang. soft brick). Doniósł o tym użytkownik Ice Universe na swoim Twitterze, a kilka portali postanowiło to sprawdzić.
Testy przeprowadzono m.in. na telefonie Huawei Mate 20, Google Pixel 2 oraz Google Pixel 3XL. Ten pierwszy nie dał się podstępnej tapecie, natomiast
dwa kolejne uległy awarii. O co jednak w tym wszystkim chodzi i jak zwykła tapeta może załatwić telefon? Wyjaśnienie jest dość proste.
Smartfony, które ulegają tego typu awarii,
nie wspierają przestrzeni barwnej użytej przy tym zdjęciu. Większość urządzeń obsługuje sRGB, podczas gdy ten obraz jest w RGB, którego Android 10 nie konwertuje.
Dobre wieści są natomiast takie, że
usterkę dość łatwo usunąć. Wystarczy uruchomić telefon w trybie bezpiecznym i wywalić zdjęcie z systemu lub drastycznie wgrać na nowo cały system.
Od premiery filmów z serii Harry Potter minęło już ładnych kilka lat. Nikt więc nie spodziewał się fanowskich przeróbek tego typu. Ktoś jednak postanowił wziąć na warsztat pierwszą część przygód młodego czarodzieja i sprawić, aby wyglądała ona jak stworzona w Indiach.
Film został bowiem wzbogacony o efekty charakterystyczne dla tamtejszych produkcji.
W sieci obecnych jest już kilka tego typu przeróbek, jednak żadna z nich nie była aż tak dobra. Dodatkowo twórca wziął na tapet
wersję z niemieckim dubbingiem, co dodatkowo udziwnia cały zabieg.
https://youtu.be/T6fGd0Fah78
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą