Od 0 do 100 w mniej niż sekundę!
Jak zaimponować kumplom? To proste - instrukcja poniżej. Tylko jeśli będziesz chciał wykorzystać ten pomysł, to nie zapomnij kupić kasku... ;)
Trzech facetów siedzi w barze i opowiada o tym, co kupili swoim żonom na urodziny. Pierwszy z nich mówi:
- Ja kupiłem swojej żonie coś, co idzie od 0 do 100 w niecałe 6 sekund.
Pozostali pytają:
- Co to?
- Ach, wiecie, białe Porsche tak pięknie pasuje do jej blond włosów...
- Za to ja kupiłem swojej żonie coś, co od 0 do 100 potrzebuje zaledwie 4 sekundy - mówi drugi - kupiłem jej Ferrari! Czerwone! Bo tak jej pięknie z jej rudymi, rozwianymi włosami...
Na to trzeci:
- A ja kupiłem żonie coś, co do setki potrzebuje krócej niż sekundę.
- Przesadzasz. Nie ma tak szybkiego samochodu.
- Ale ja nie kupiłem jej samochodu... Ja kupiłem jej:
Onet, to poważna strona. A onetowcy - nie. Piszecie do mnie w mailach, że głupiej być nie może. Błąd. Może, zresztą poczytajcie a zobaczycie sami. Dzisiejsza część jest obowiązkowa.
- Czy ktoś zna agencje towarzyską z naliczaniem sekundowym? Szybki jestem a mam mało kasy.
- Ja znam jedną! Nazywa się zrób to sam! Szybko i tanio!
- Tak, nazywa się malakser.
- Autobus w godzinach szczytu. Tanio, szybko, towarzysko, grupowo.
- Z sekundowym naliczaniem, to HUYAH się nazywa czy jakoś tak
- Znam taką jedną agencję japońską - "Własnałapa"
* * * * * * *
- Ja przeczytałam w encyklopedii że wodór jest najlżejszym gazem, a przecież wiadomo, że próżnia jest lżejsza bo nic nie waży.
Aż dziw, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby napełniać balony próżnią. Przecież pełno jej w kosmosie. Niestety często encyklopedie piszą humaniści, którzy nie znają się na chemii czy fizyce.
- Teraz wiem dlaczego tak lekko mi się chodzi. Kiedyś pewien profesor powiedział ,że mam w głowie prurznię i jak najszybciej kiedy jest kiedy fzhut to powinienem wkładać kamienie do kieszenie aby mnie nie uniosło od rana do słońca.
- Napisz książkę ze swoimi przemyśleniami. To będzie hit!
- Mylisz się od próżni lżejsze jest "NIC"
- Oj tutaj niestety bym polemizował, już Jońscy filozofowie przyrody stwierdzili ze byt jest, a niebytu nie ma. Ponieważ nic jest niebytem, więc go nie ma, wiec nie można napełnić balonu czymś, czego nie ma.
- Ale można "nic nie zrobić".
- Sęk w tym, że nie można "zrobić nic".
* * * * * * *
- 21.12.2012 . Już któryś raz to napisze. Bo to data wielkich zmian. To co teraz widzimy jest ciszą przed burzą. W 2012 fale osiągną wysokość ponad 3 kilometrów. Wszystkie urządzenia elektryczne spalą się, nie będzie nic. Później zapanuje wielka zima. Na świecie przeżyje może 100 osób, ci którzy znajdą się w wysokich górach. Takie zdarzenie występuje co 11 tyś lat. tak zginęli Atlantydzi i o tym mówi przygoda Noego... Śmiejcie się Ignoranci , z Noego też się śmiali. Życzę wam szczęścia przez ostatnie 8 lat waszego istnienia.
- Życzymy Tobie, żebyś w takim przypadku został na Ziemi jako jedyny. Pewnie będziesz pełen szczęścia, ty oszołomie.
- Czy te fale będą zawracały przed lądem na ręcznym?
- A czemu nie 20.12.2012? Albo jeszcze lepiej 21.12.2112? Ewentualnie 12.12.2012 też przejdzie. To też daty.
- Tylko nie 12.12 2012! Nie chcę umierać w swoje urodziny!
- Nie chce mi się pisać, więc tylko małe pytanko. Czy TO da się wyleczyć?
- No to na co czekasz? Buduj arkę.
- No to z choinki nici, prezentów nie będzie, a karpie sobie popływają bez stresu!
- Każdy cykl ma 5000 lat. Zaczyna się Złotym wiekiem-era świetności. Powoli szczęście maleje, wartości się degradują i świat upada. Teraz jest końcówka Żelaznego Wieku-ery kłótni. Kończy się ona zniszczeniem starego świata .Koniec jest początkiem nowego. Mamy szansę doświadczyć życia w szczęśliwym świecie i kolejnych wcieleniach, ale musi nastąpić w nas całkowita przemiana.
- A skąd ta data? Aż strach pomyśleć co się działo 11.11.1111.
- A możesz podać godzinę? Bo o 12.00 zakładają mi neostrade i nie wiem czy nie zrezygnować. Zawsze to będzie parę złoty do przodu.
* * * * *
- Pochwalcie się swoimi osiągnięciami. Ja mając ok 5lat spaliłem stertę słomy u babki na wsi.
- Ja odgryzłam bratu kawałek pośladka.
- Pewnego razu moja babcia była chora i leżała w łóżku. Poprosiła mnie abym jej przyniósł szklankę wody. Po drodze zamoczyłem "małego" w tej wodzie i podałem babci. Babcia się napiła, pogłaskała mnie po głowie i pochwaliła, jaki to ze mnie dobry wnuczek...
- Ja spaliłem takiego włochatego kaktusa Chciałem zobaczyć jak się zapali malutki jego kawałek - ledwo co dotknąłem ogniem - BUCH! POCHODNIA! Zajęła się tez firanka, ale w panice zdążyłem zgasić. Heh, wciąż pamiętam, jak obmyślałem, co powiedzieć mamie, która siedziała w pokoju obok.
- Ja sąsiadce wysiałem worek nasion perzu na grządki z warzywami za to, że podkablowała mnie i kumpli, że chlaliśmy piwo i szczaliśmy za altanką, co obserwowała jej córka, pewnie dziewica. Oprócz nasion perzu posiałem jej "Heracleum Sosnowski" - to naprawdę zaraza, którą trudno wytępić.
- Ja jak miałem 6 lat to jeździłem rowerkiem na trzech kółkach po skrzyżowaniu.
- Mój brat też spalił całą kopę siana ale razem ze stodołą no i jeszcze podpalił łóżko na którym spał mój wujek próbując uśpić mojego brata ale sam się zdrzemnął.
- Nie ma się czym chwalić, ale napisze bo uważam to za ciekawe doświadczenie w "wieku rozwojowym". Na jednej z lekcji historii w 5 lub 6 klasie podstawówki z okrzykiem Wietnam", rzuciłem do nauczycielki 2 długopisami. Był z tego dość spory skandal. Ale nie próbujcie proszę.
- Jak miałam 7 lat, to niechcąco kolegę wrzuciłam do fryzjera... Przez szybę, ale to naprawdę było niechcąco.
- Ja zadeptałem u babci małego kurczaczka, bo denerwowało mnie, że tak szybko biegał. Jaki byłem głupi Ponadto mając 5 lat wolałem się bawić lalkami i chodzić w spódniczkach, niż bawić się samochodzikami jak normalni chłopcy.
- A ty przypadkiem nie masz na imię MIRIAM?
- Jak miałem jakieś 8 lat wdrapywaliśmy się z kumplami na dźwig na naszym osiedlu i kradliśmy regularnie gazetki porno, które operator tam zostawiał. Biedak, jak przychodził rano na zmianę to nie miał przy czym budzić swojego krasnala.
- Zjadłem z nerwów kawałek firanki w wieku 6 lat. Co mnie tak wkurzyło to do dziś nie pamiętam.
- Ja mając 5 lat pomalowałem gablotę ojca smołą. Była biała, a po mojej robocie nawet szyby były przyciemnione.
- Ja na święta jak zobaczyłem, ze nie ma już karpi w wannie, a leżą poćwiartowane na stole rzuciłem chomikiem o podłogę i powiedziałem, że jak nie ma karpi, to nie będzie chomika.
* * * * * * *
- Mam dylemat . Jak zwykle liczę na waszą pomoc. Wczoraj oglądałem nowy film "Prosiaczek i przyjaciele". Lubię tę bajkę z dzieciństwa jeszcze. I co mnie zdumiało. Nigdy nie zastanawiałem się czyim dzieckiem w tej bajce jest Maleństwo. Wychowuje je kangurzyca. To Fakt. Ale nie mogłem wczoraj ustalić. Może macie jakąś wiedzę lub pomysł. Kto jest ojcem tego Maleństwa w tej bajce? Kto z mieszkańców stumilowego lasku?
- Rysio z Klanu
* * * * * * *
- Płyn to płyn, a gaz to gaz! Nie potrafisz tego pojąć?- Ciecz to płyn i gaz to płyn! Nie potrafisz tego pojąć?
- Np. co kupujesz do mycia naczyń - płyn do mycia naczyń czy gaz do mycia naczyń?
* * * * * * *
- Mam pytanie czy mieszkanie z rodzicami po ślubie to dobry pomysł? Proszę o rady.
- No gdzieś trzeba mieszkać. Ale lepiej, jak to mąż idzie do żony mieszkać, niż jak żona do męża. Bo synowa i teściowa często się nie dogadują. Płaszczyzną nieporozumień są zwykłe babskie sprawy: prowadzenie kuchni, sprzątanie, zakupy. Teściowa często stwierdza, że synowa nic nie umie - podczas gdy ona jest nawykła do innego stylu czy innych gustów. Mąż w mieszkaniu rodziców żony to bezpieczniejsze rozwiązanie, choć też na nerwach gra, gdy teściowie chcą meblować pokój, uczyć niczym małego Kajtka jak się robi zakupy itd.
- Na teściową należy przymrużyć oko. Najlepiej wtedy, gdy muszka zgra się ze szczerbinką...
Tak, przymrużamy oczy i do środy!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą