Szukaj Pokaż menu

Nastoletni sataniści, którzy złożyli ofiary z ludzi

78 626  
117   57  
Gdy nastolatek mówi, ze jest satanistą, robi to zazwyczaj żeby zaszpanować wśród rówieśników lub zbulwersować osoby starsze. Zazwyczaj ci nastolatkowie słuchają heavy metalu, noszą czarne ciuchy, a niektórzy strzelą sobie tatuaż z pentagramem. Są jednak i tacy, którzy w imię satanizmu dopuścili się morderstwa. Uwaga: zawiera opisy drastycznych zbrodni.

#1. Jonathan Cantero

A może tak rzucić wszystko w cholerę i zamieszkać w samochodzie?

68 684  
348   27  
Mike Hudson uznał, że ma dość swojego dotychczasowego życia, sprzedał cały dobytek, kupił vana, którego przerobił na małe przytulne mieszkanko, założył blog Van Dog Traveller i wyruszył w trasę po całej Europie.

#1.

Piekielne autentyki XXIX

59 225  
208   35  
Niedawna przygoda z rekrutacją w mojej pracy. Poszukiwaliśmy wtedy osób na kilka stanowisk biurowych. Wpada Pani ok. 50-tki ubrana w wyliniałego lisa, okulary, włos rozwiany, makijaż rozmazany i że na rekrutację.

J(a) - Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
P(ani) - Na rekrutację przyszłam.
J: A na które stanowisko?
P: Z urzędu pracy.
J: Dobrze, ale na jakie stanowisko?
P: No z urzędu pracy mnie tu skierowali.
J: Ja rozumiem, że z Urzędu Pracy, ale na jakie stanowisko, bo my w tej chwili mamy kilka wolnych (wymieniam).
P: No z Urzędu Pracy.
J (już zrezygnowana) - Dobrze, proszę zostawić CV i list motywacyjny.
P: No ja mam tutaj na dyskietce, może mi pani wydrukuje.
Oczy zrobiłam jak 5 zł, tym bardziej, że pani rzeczywiście wyciągnęła z torebki taką archaiczną dyskietkę (...)
No to z ciekawości postanowiłam wydrukować, ale był mały problem - okazało się, że nie mamy sprzętu - nie mamy na tyle starego kompa, coby czytał dyskietki, ale że sąsiadowaliśmy z urzędem (całe moje biuro w tym czasie zdążyło już się panią od dyskietki zainteresować), to skoczyło się wydrukować. :)

I teraz ciekawostka - na jakie stanowisko aplikowała Pani?

Informatyk - programista.

Pani wyszła dosyć oburzona, że jesteśmy dziwną firmą, skoro nie możemy odczytać jej dyskietki i tracimy jej czas.

by Miszelka

* * * * *


Póki moja mama nie zaczęła pracować w pogotowiu (N), nie wyobrażałam sobie, że ludzie mają czelność wzywać pogotowie do takich bzdur.

(Historia opowiedziana mamie przez koleżanki z "eSki").

30-letni mężczyzna wzywa karetkę. Dyspozytorce opisuje wypadek - krwawienie z narządów płciowych (jego), nie może go zatamować od kilku minut. Dyspozytorka od razu daje sygnał załodze, a pacjentowi mówi, co może zrobić do czasu przyjazdu karetki.

Załoga dojeżdża po 5 minutach, żona mężczyzny wskazuje, że mąż jest w łazience. Biegną więc do łazienki, a tam w wannie pełnej bardzo ciepłej, wręcz gorącej wody, siedzi mężczyzna - oczywiście nago, bez skrępowania. Woda nawet odrobinę nie zabarwiona krwią. Otóż małżonkowie postanowili spełniać obowiązek małżeński, jednak przed tym mężczyzna musiał się wydepilować i zdezynfekować "miejsce intymne", gdyż małżonka urodziła 2 tygodnie wcześniej (czy już tak szybko można?) i obawiali się o zakażenie jej dróg rodnych. Podczas depilacji maszynką mężczyzna się delikatnie zaciął i bał się, że się wykrwawi, dlatego wezwał pogotowie.

A ja miałam wyrzuty sumienia dzwoniąc po karetkę, gdy mój narzeczony poślizgnął się na schodach (takich, które zakręcają), spadł z samej góry (ponad 20 stopni), głową uderzył w ścianę, stracił przytomność i po chwili zaczął mieć nudności.

by Aptekara85

* * * * *


Od kilku lat mamy na osiedlu własną galerię handlową. Przynajmniej z nazwy. Znajduje się w niej market spożywczy reklamujący się jako delikatesy. Sklep jak sklep, jednak dla niektórych ludzi jest to świątynia luksusu i śmietana kupiona w osiedlowym spożywczaku nie może się nawet równać z tą samą śmietaną kupioną w delikatesach. To przekonanie udziela się też obsłudze sklepu, co czyni go kopalnią drobnych piekielności.
Jedną z nich postanowiłam się dzisiaj podzielić.

Jakiś czas temu moja rodzicielka, gotując bigos, uświadomiła sobie, że nie ma do niego przyprawy. Niedzielne popołudnie, jedyny czynny sklep w okolicy to delikatesy. No to idę. Szukam na półce z przyprawami - nie ma. Wiedząc, że sklep ma dziwny system układania produktów, pomyślałam, że może powinnam poszukać w innej alejce. Zapytałam więc pani z obsługi gdzie powinnam szukać przyprawy do bigosu.

- Proszę pani, to są DELIKATESY. Tu kupują ludzie kulturalni i wykształceni. Tutaj NIE MA i NIE BĘDZIE przyprawy do bigosu. - odpowiedziała oburzona pani.
- To ludzie kulturalni i wykształceni nie jedzą bigosu? - zapytałam.
- Nie.
- A co jedzą?
- Małże.
- A są małże?
- Dzisiaj akurat nie ma.

I wszystko jasne.

by ostr

* * * * *


Jadę sobie dzisiaj na wielkie otwarcie cudu architektonicznego w postaci stadionu narodowego. Korek niemiłosierny bo, a jakże, policja kieruje ruchem. Na jednym z przystanków wpadają dwie nadaktywne gimnazjalistki z serii: „LoL, Bosh”, w dolby z podbiciem wysokich dźwięków. Dziewczęta szczebioczą aż uszy bolą, w dodatku z gestykulacją dość bogatą, co w dość zapchanym autobusie daje wiadome efekty. Minę miałam nietęgą, ale stwierdziłam, że nie będę tetryczyć i dziewczynom zwracać uwagę, w końcu to tylko 2 przystanki. Wyraz mojej twarzy zauważył stojący koło mnie [D]ziadek, z którym wywiązał się taki oto dialog:

[D]: Spokojnie dziecko, jak będziesz w moim wieku to takie rzeczy już ci nie będą przeszkadzały.
[Ja]: Człowiek z wiekiem nabywa dystansu?
[D]: Nie, można aparat słuchowy wyłączyć.
Po czym z błogim uśmiechem wrócił do patrzenia się w okno.

Nie powiem, humor miałam przedni do końca wieczoru.

by Hette

* * * * *


Na pewno każdemu trafił się klient, który nie chciał zapłacić, albo przynajmniej o takim słyszał. Kontaktu z nim żadnego nie ma, telefonu nie odbiera, na maile nie odpowiada.

Co z takim zrobić? Wezwanie do zapłaty? Dalsze próby kontaktu? Modlić się, żeby zechciał sam uregulować rachunek?

Dziś widziałem prawdopodobnie najskuteczniejszą metodę.

Przy jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań w moim mieście pojawił się wielki billboard z napisem "Adrian Piekielny nie zapłacił za usługi". Białe tło, czerwone nazwisko. Tylko zdjęcia do kompletu brakuje.

Ciekawe, czy zapłaci.

by kitusiek

* * * * *


Moja opowieść będzie o starszych paniach (nie moherowych ale takich eleganckich ;).

Siedziałem w poczekalni do poradni chirurgicznej, poza mną były tam dwie starsze panie, młoda dziewczyna w zaawansowanej ciąży i młody chłopak w garniturze.
Owe panie tak sobie coś tam paplały (głównie jedna), aż wreszcie temat zszedł na tą dziewczynę. No i ta najbardziej rozgadana zaczęła wymieniać jak to ta dziewczyna musiała się k**wić, że pewno nawet nie wie kto jest ojcem, itp. Coraz bardziej się zaczęła nakręcać aż powiedziała wystarczająco głośno:
[B]: Pewnie chce usunąć.
Dziewczyna już otwierała usta, ale pierwszy się wyrwał chłopak w garniturze...
[Ch]: Pani się nie przejmuje jej gadaniem i tak już długo nie pożyje, pracuję w zakładzie pogrzebowym, potrafię rozpoznać klientów ,którzy niedługo mnie odwiedzą.
W babkę jakby piorun strzelił, zaczęła sapać, mdleć i w ogóle teatr, po czym wstała i prawie że wybiegła. Po chwili ciszy odzywa się druga babka takim konspiracyjnym tonem:
[B2]: A jak pan myśli, mnie ile jeszcze zostało?

by seberek

* * * * *


Mieszkam na dużym osiedlu.
Jakby mało było wariatów, złośliwców i zwykłych-niezwykłych dziwaków, czasem można też natknąć się na ludzi tak bezdennie głupich, że aż ameby wykonują czasem facepalma nibynóżkami.

Koleżanka, którą roboczo nazwiemy Agą, wpadła do mnie ostatnio z rana krztusząc się ze śmiechu i złości jednocześnie. Wczoraj się nie urodziłem, facetem jestem od dwudziestu dwóch lat z hakiem, a nie widziałem jeszcze takiej mieszanki nawet u najbardziej kobiecych kobiet, co to zmienne są stale. Gdy się uspokoiła, udało mi się wydusić z niej co ją wprawiło w tak szampańsko-szalejowy nastrój.

Jesień przyszła, Aga poszła do jednej z aptek niedaleko mojego domu kupić wazelinę do ochrony ust. Dialog jaki wtedy nastąpił, opisze tak jak zrobiła to Aga.
- Dzień dobry, wazelinę poproszę.
Farmaceuta, kobieta w wieku mojej matuli, przyjrzała się jej krytycznie i pokręciła karcąco głową.
- Przykro mi, nie sprzedam. Jestem osobą wierzącą i nie pozwala mi na to sumienie.
- Słucham?!
- Antykoncepcja, nawet w postaci seksu analnego to grzech, nie mogę Ci tego sprzedać. Sumienie mi nie pozwala.
- Ale to do ust ma być...
- Jasne, jasne. Taka ładna dziewczyna to na pewno ma dużo amantów i na bank chcecie eksperymentować, nie dam.

Tu Aga poddała się. Wyszła i pocwałowała do pierwszego miejsca, gdzie mogła ochłonąć – do mojego mieszkania.

by SecuritySoldier

* * * * *


Kilka dni temu wracając komunikacją miejską z pracy byłem świadkiem lekcji udzielonej pewnej starszej pani przez młodego człowieka. Kurs wieczorny, autobus zatłoczony, a po środku autobusu owa pani siedziała obok swoich siatek z zakupami. Tutaj muszę nadmienić, że nie był to typowy moher, a kobieta elegancko ubrana i swoją miną zdradzająca pogardę do otaczającego ją plebsu. Ów młody człowiek wspomniany wcześniej podszedł do niej i spytał:

- Czy mogła by pani wziąć zakupy, bo chciałbym usiąść?

Odpowiedzią było pogardliwe ′phi′ i odwrócenie głowy w kierunku okna. Chłopak powtórzył pytanie, ale tym razem Pani odparła mlasknięciem i zmrużeniem brwi.
W tym momencie koleś podskoczył w górę i z ogromnym impetem wylądował siedzeniem na jej zakupach z uśmiechem na twarzy mówiąc:

- Ja jednak usiądę.

Akurat był mój przystanek, więc finału sprawy nie znam, z ruszającego już autobusu usłyszałem tylko pisk elegantki.

by Bronzar

* * * * *


W moim mieście mieszka małżeństwo. Obydwoje mają upośledzenie umysłowe. Nie są w stanie pracować zarobkowo, nie są w stanie załatwić ważniejszych spraw. MOPS ich żywi, ubiera, płaci za nich rachunki i załatwia ważne sprawy.

Owe małżeństwo jest za to dobre w jednej rzeczy. W płodzeniu dzieci. Lubią seks, a skuteczne stosowanie antykoncepcji wykracza poza ich możliwości intelektualne. Mają więc już kilkoro dzieci, wszystkie bez wyjątku z upośledzeniem umysłowym. Ponieważ rodzice nie są w stanie się nimi zająć, dzieci zaraz po porodzie oddawane są do domów dziecka i rodzin zastępczych.

W czym piekielność? Otóż w tym, że u tych ludzi nie można zgodnie z polskim prawem dokonać podwiązania jajowodów czy nasieniowodów, nawet za ich zgodą, bo dla "humanistów" pachnie to eugeniką. Będą więc bezkrytycznie sprowadzać na świat upośledzone umysłowo dzieci, którymi sami nie będą w stanie się opiekować.

by fak_dak

<<< W poprzednim odcinku

208
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu A może tak rzucić wszystko w cholerę i zamieszkać w samochodzie?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Najbardziej drastyczne okładki tabloidów
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Rosja to nie kraj, to stan umysłu V
Przejdź do artykułu Jak dobrze zaplanować emeryturę?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą