Szukaj Pokaż menu

Pali się! - czyli jeszcze ciepły reportaż z pożaru.

54 234  
322   24  
Ostatnio, podczas jednej ze swych licznych podróży zagranicznych ;) miałam okazję zaobserwować groźny pożar magazynu. Strażacy odwalili wtedy kawał niezłej roboty. A że miałam przy sobie aparat, zrobiłam nieco fotek, licząc, że temat ciężkiej pracy strażaków na pewno zainteresuje wyrobione gusta bojowników JM.


W pewnym momencie moją uwagę przykuła pewna para. Gdybym mogła wtedy nagrać ich rozmowę, zdjęcia ułożyłyby się w następującą historię:

Wielopak weekendowy XXVIII

26 222  
9   11  
W.I.E.L.O.P.A.K. - W Internet Explorerze Luzacki Opis Przezabawnych Anegdot i Kawałów.

Pan z panią chcieli pójść na plażę, ale Pan nie miał spodenek kąpielowych. Pani mu powiedziała:
- Nie martw się, ja mam tu dziecięce śliniaczki, to ci z nich uszyję spodenki.
I tak zrobiła. Oboje wyszli na plażę, a tu ludzie patrzą na nich i się śmieją. Pan patrzy na swoje spodenki i zauważa, że na przodzie jest napis:
„Rośnij duży dla mamusi!”.

by Bonus

* * * * *

Późne popołudnie, żona otwiera drzwi mężowi. Pan wchodzi do domu, wiesza płaszcz, ściąga buty, odwraca się do żony i trach...! starą w łeb.
Babka zalała się łzami i pyta:
- Za co?
Pan:
- Za nic. Wychowawczo....

by Inga

Autentyki XIII - Podróżnicy i rajdowcy

21 803  
5   14  
Cóż to wydarzyło się w minionym tygodniu na świecie? Nic specjalnego za to na krwawym jak zwykle Forum Mięsnym dowiedzieliśmy się paru niezwykłych rzeczy o pasjach bojowników i wynikłych z nich historyjkach.

Lennox – nasz znany podróżnik (Tony Halik wymięka) znalazł ślady bojowników podczas swoich wojaży – potwierdzamy, byliśmy…:

Na jednej z mniejszych stacji kolejowych, na linii Legnica - Żagań
(nie chcę skłamać, ale chyba wiocha wabi się Wierzbowa) stoi na peronie jak zwykle ku wygodzie pasażerów, domeczek z napisem "TOALETY".  Drzwi jednak do jedynej ubikacji są zamknięte na klucz, co potwierdza karteczka przybita do nich gwoździami, z taką oto adnotacją:
- Klucz znajduje się u zawiadowcy stacji!
Z dopiskiem o treści:
- W razie nagłej potrzeby zwrócić się do dyrekcji PKP w Warszawie.

Znalazł też nawiedzonego kierowcę (choć mamy podejrzenia, że pisał o sobie – to by wyjaśniało jego częste podróże):

Przystanek autobusowy.
Czekam sobie na busa relacji Lubin - Legnica. Obok przypałętała się jakaś na oko 70-letnia staruszka. Podjechał bus, za kierownicą młody gościu chyba na dorobku dopiero, bo z gęby wyglądał na góra 20 lat.
Jako że babuleńka się ociągała, wszedłem do busa pierwszy, zapłaciłem za bilet całe 4 polskie złote.
W końcu babcia doczłapała się do busa i pyta grzecznie gościa:
- Panie kierowco czy dojadę z panem na ulicę Jaworzyńską 21?
Na to młody kierowca ze stoickim spokojem odpowiedział:

- Zależy na które piętro, bo ja kursuje dziś tylko po parzystych.

Olimps (wciąż tak samo piękna jak w ostatnim odcinku) również jeździła autobusami, spotykając na swojej drodze niewiasty o platynowym odcieniu włosów:

Kiedyś w Poznaniu chciałam dojechać na jakieś osiedle do koleżanki, sama mieszkałam w centrum, wiec komunikacja miejska była mi mało znana.
Wydawało mi się, ze autobus jedzie niby tam gdzie chciałam, ale nie byłam tego pewna. Wsiadam więc do autobusu i pytam stojąca obok dziewczynę, czy ten autobus jedzie tam i tam - wymieniam dokładnie przystanek (koło wieży radiowej czy coś)...
Dziewczyna - zupełna ściema na twarzy powiada, że nie wie.
Na to jej kumpel:
- Jak to nie wiesz, przecież to Twój przystanek.

Munieck natomiast podzielił się z nami swoją rajdową opowiastką z mchów i paprochów (przytaczamy w oryginale – o rajdowy żargon należy Muńka dopytać osobiście):

W roku bodaj 1989 miałem wystartować w Rajdzie Krakowskim A-grupowym piździkiem, jednak dzień przed imprezą mechanik zadzwonił, że nie zdąży zrobić rajdówki. W ten sposób staliśmy się z zawodników - profesjonalnymi kibicami.
Na początek wybraliśmy do oglądania partię denkowych łuków z dojściem do oporu, na którym autka robiły lewy hak. Stanęliśmy w trójkę - mój kierowca, jego narzeczona i ja - na prawej odnodze oporu, tak ze trzy metry od trasy właściwej. Panna zaczęła jęczeć, że za blisko i generalnie niebezpiecznie. Nie pomagały żadne tłumaczenia. Wymyśliłem rzecz absurdalną:
- Niebezpiecznie będzie tutaj tylko w jednym przypadku - kiedy dojeżdżając do oporu któryś będzie sobie ustawiał auto, rzuci mordą w prawo i w tym momencie odpadnie mu przednie prawe koło. Wtedy to koło walnie prosto w nas.
Płoche dziewczę jęło ronić łzy i błagać, żebyśmy się odsunęli, co też i uczyniliśmy. Dla świętego spokoju, rzecz jasna. Idzie rajd. Z trójką grzeje Sadoś fabrycznym Polonezem (zresztą paskudnym jak mało co). Przed winklem rzuca sobie sprzęta w prawo - i co? Odjeżdża mu prawe przednie koło i pełnym gwizdem przelatuje przez miejsce, w którym parę minut wcześniej staliśmy... Sadoś zresztą też - na blokach po stycznej.
Szczęka mi opadła na małopolski asfalt, sprawdziło się bowiem coś, co wykombinowałem jako zdarzenie krańcowo niedorzeczne. Narzeczona drajwera odwróciła się zaś do mnie z bezbrzeżnym podziwem malującym się w błękitnych oczkach z lekko tylko przykrytych białą niemal grzywką:
- O rany, ale ty się znasz na tych rajdach...

Szuńka współspacz nam zaimponował. Gdybyśmy takich mieli w studenckich latach ileż przeziębień by nas ominęło (bo takich atrakcji jak niżej nie odpuszczaliśmy)

Zapoznawszy kobietę, wymknąłem się z akademika (zima była). W Toruniu dla jasności sytuacji jest tak, że są dwa osiedla akademickie "Bielany" oraz "Centrum" oddalone o jakieś 1.5 km. Mieszkałem w akademiku nr 1 w "Centrum" a laseczka była z piętra niżej. Nikt o tym nie wiedział (Z powodu mojego rycerskiego zachowania czci niewieściej) a ja mówiąc, że wychodzę napomknąłem coś o koledze, u którego mam zamiar przenocować na "Bielanach". Wychodzę już i nagle słyszę głos współspacza z pokoju.
- Wszystko wziąłeś?
- Tak..
- Na pewno?
- Owszem, a co ty taki opiekuńczy?
- Bo idziesz w kapciach - możesz się przeziębić...

Aleister otworzył nam oczy na stan szkolnictwa wyższego w Polsce. O kant tyłka potłuc rządowe raporty, prawda jest następująca:

Dzisiejszy autentyk z akademika. Sąsiadka rozmawia z kolegą:
- A skąd ty jesteś?
- Z Krakowa
- O, a ja zauważyłam że wszyscy Krakusi przeszli jedną szkołę całowania.
- A jaką?
- Kiepską..

Większość z nas poniedziałek będzie miała od pracy wolny. Ale zapewnie nie wszyscy. Jednak wszystkim życzymy takiej pracy, jaką ma znajomy bobby’ego:

Godzina około 07.55, sklep spożywczy taki mały, osiedlowy, kolejka do sprzedawczyni.
Do kupowania zabrał się jeden z klientów:
- Poproszę hm...(zastanawia się...) Absolwenta..
- 1/2 litra ?
- Nie... większy!!
Sprzedawczyni podaje 0.75 l
- Jeszcze poproszę hm.......... sok porzeczkowy
- Ten mały?
- Hmm.... nie.. ten duży Klippo
- Jeszcze poproszę hmmm........... może paluszki
Wreszcie po około 5 minutach kolejka:
- Panie szybciej, tu niektórzy do pracy idą !!
Na to klient:
- A co ja to ku#wa niby co robię?

Oczywiście, gdy podobne zabawne historie wydarzą się w waszym życiu, nie zapomnijcie podzielić się nimi na forum "KAWAŁKI MIĘSNE". Dla najlepszych - poczytne i zaszczytne miejsce na naszej stronie głównej! Innych nagród nie przewidziano - wciąż czekamy na coś co nas naprawdę powali... :)

5
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy XXVIII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Pamiętnik znaleziony w kaftanie
Przejdź do artykułu Seryjni mordercy zatrzymani w ostatnich latach
Przejdź do artykułu Autentyki XII - O mnichu co przez rów skakał i inne
Przejdź do artykułu Jak wygląda korzystanie z telefonu z Androidem - studium przypadku
Przejdź do artykułu Autentyki XI - Obcy czy swój - trudna język
Przejdź do artykułu 4 współczesne problemy, które są dużo starsze, niż ci się wydaje
Przejdź do artykułu Frytka z Kenem przy tym wysiadają!
Przejdź do artykułu Przestępczość (nie)zorganizowana VI

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą