Dziś będzie o pytaniach czterolatka, niewzruszonym Zbigniewie, nostalgii Amerykanów i zaradnej pięciolatce. Zapraszam do lektury.
PYTANIAOkoło 2 lata temu (miał 4 lata), mój syn przechodził okres niekończących się pytań. Mogło ich być nieskończenie wiele, a co ciekawe każde kolejne wynikało z poprzedniego. Możecie wierzyć lub nie, one faktycznie się ze sobą wiązały, tyle, że coraz bardziej luźno.
Jedziemy samochodem, ja za kierownicą, Maciek z tyłu w foteliku.
- Tata, czemu ten pan w czerwonym samochodzie ma z tyłu otwarte drzwi?
- Bo on synku wiezie jak widzisz długie deski i nie da rady ich zamknąć.
- A czemu wiezie długie, nie może przepiłować?
- Nie może, potrzebuje długich.
- A nie może przepiłować, a w domu skleić?
- Nie da rady, za słabo trzyma.
- To może przecież gwoździami przybić.
- Nie może, będzie brzydko. Pan stół będzie robił.
- A po co mu stół robić, nie może kupić w sklepie stołu?
- Te w sklepie mu się nie podobają.
- A po co mu stół?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą