Dziś o wyrywaniu zęba, Kubie w samochodzie, gustach muzycznych, Jurku, który jest SuperJurkiem, oraz o kontroli biletów w autobusie.
EKSTRAKCJAHistoria całkiem świeża, bo z sobotniego poranka. Nadejszła wreszcie ta wielkopomna chwila, że trzeba mi było wyrwać zęba - siódemkę, z korzeniami długimi jak ch* murzyna. Chłop ze mnie twardy i niejedno już przeżyłem, ale w rwaniu zębów to jestem totalna dziewica.
Warto nadmienić, że mój Dentysta to pan około pięćdziesięcioletni, dobrze wychowany i elokwentny (ogólnie "stara szkoła", kindersztuba, "ą-ę" i co tam jeszcze chcecie).
Siedzę więc sobie grzecznie na fotelu, jestem właśnie nakłuwany celem znieczulenia pyska i słyszę następujący tekst:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą