Dziś o wpadce mamusinej, ogórkach w słoiku, kombinowanej poduszce, brakach w kosmetykach oraz o fajnym dziadku...
KOSZULKA I DZIEWCZYNAStarsze dziecko prowadza się od jakiegoś czasu z nastoletnią jak on narzeczoną. Ostatnio para posunęła się... hm... krok dalej i narzeczona zaczęła u nas bywać popołudniami na troszkę. A właśnie dzisiaj kupiłam różne ciuchy i namawiałam dziecko moje, żeby je przymierzyło. Zwłaszcza zależało mi na przymiarce takiej jednej fajnej koszulki, bo nie wiedziałam, czy nie będę musiała pędzić wymieniać na inny rozmiar.
I się zbiegło tak.
- Przymierzyłeś?- pytam
- Jeszcze nie, mamo.
I tak pierdylion razy.
No nic, oblubienica przyszła z wizytą. Robię coś sobie w kuchni, mój gentleman zostawił gościa w pokoju i wpada, żeby zabrać na gorę jakiś sok i coś słodkiego. Odwracam się i widzę: wreszcie przymierzył tę nieszczęsna koszulkę!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą