Szukaj Pokaż menu

Filmowy miks, czyli dwa tytuły w jednym obrazku

91 420  
443   14  
Co się stanie, gdy weźmiemy kultową postać z jednego filmu i podrzucimy ją do równie kultowej sceny z innego? Efekt może być naprawdę piorunujący. Znasz wszystkie z tych filmów?

1

Jak prawidłowo wykonac asany?

121 027  
1519   108  
Wydawać by się mogło, że uprawianie jogi to dość nudne zajęcie. Ta przesympatyczna pani udowadnia, że jednak nie...

Sławni panowie, sławne panie II

42 365  
234   9  
Po raz kolejny witamy sławnych ludzi i ich poczucie humoru. Czasem pomagali koledzy, innym razem Polacy...

Zygmunt Noskowski

Do profesora Zygmunta Noskowskiego przyszedł kiedyś pewien pianista, który uwielbiał się przesadnie chwalić swoim powodzeniem.
- Czy pan wie, ile mi przyniósł ostatni koncert?
- zapytał pianista.
- Wiem. Połowę! - odpowiedział dowcipnie Noskowski.

* * * * *

Jan Dzierżoń

W 1927 roku Instytut Pszczelarstwa w Berlinie złożył władzom miejskim wniosek, by prowadzącą do niego uliczkę nazwać imieniem proboszcza parafii Karłowice na Śląsku, Jana Dzierżonia, ojca wielu odkryć dla rozwoju pszczelarstwa.
Władze jednak odrzuciły wniosek, motywując, że nazwisko tego znakomitego pszczelarza brzmi zbyt słowiańsko i niepopularnie.

* * * * *

Wojciech Dzieduszycki

Profesor Leon Pliniński odwiedził kiedyś Wojciecha Dzieduszyckiego. Zastał go przy małym stoliku, pochylonego nad ćwiartką papieru.
- Co piszesz? - zapytał.
- Historię filozofii greckiej.
- A gdzie materiały, notatki?
Dzieduszycki dyskretnie się uśmiechnął i wskazał na głowę:
- Tutaj.

Wojciech Dzieduszycki był prezesem Koła Polskiego w Wiedniu i rzecznikiem autonomii w ramach monarchii austriackiej. Pewnego razu przewodniczył obradom parlamentu austriackiego i w czasie swej przemowy, ktoś rzucił w niego główką kapusty. Mężczyzna spokojnie uchylił się i zawołał:
- Ktoś z panów posłów zgubił głowę, może ją odebrać w czasie przerwy.

* * * * *

Kazimierz Brandys

Kazimierz Brandys należał do Podstawowej Organizacji Partyjnej przy redakcji tygodnika Nowa Kultura, jego starszy brat Marian Brandys do POP przy Związku Literatów Polskich w Warszawie. Obaj byli pisarzami. Pewnego dnia Kazimierz znalazł się na zebraniu POP przy Związku, na którym jej ówczesny sekretarz przeprowadzał ankietę na temat pochodzenia klasowego.Na pytanie o pochodzenie robotnicze i chłopskie podniosło się kilkanaście rąk. Na pytanie o pochodzenie inteligenckie podniosła ręce większość obecnych. Następnie padło pytanie o pochodzenie burżuazyjne. Wedy podniósł rękę jedynie Marian, ponieważ jego ojciec był bankierem. Złośliwy Stanisław Dygat zapytał głośno:
- A cóż to, Kazik nie przyznaje się do swego ojca?
Na co Kazimierz odpowiedział:
- Kiedy Marian się urodził, ojciec był bankierem. Ale potem zbankrutował i kiedy ja się urodziłem, był już urzędnikiem bankowym. Dlatego ja pochodzę z inteligencji pracującej.

* * * * *

Bolesław Bierut

Po śmierci Bolesława Bieruta w Moskwie, po Warszawie rozsławiono aforyzm: Pojechał w futerku, wrócił w kuferku.

* * * * *

Jerzy Samuel Bandtkie

Jerzy Samuel Bandtkie, znany historyk, bibliograf i bibliotekarz był żonaty z niewiastą miłą i wesołą, ale bardzo szpetną. Oboje mieli bardzo słaby wzrok, więc Bandtkie, gdy opuszczał dom znajomych, zawsze mawiał do żony:

- Chodź, moja ślepa, ślepy cię poprowadzi! Oto teraz znają państwo sekret, dlaczego ja się z moją żoną ożeniłem. Oboje niezdarzeni, oboje ślepi, to nie może być lepiej dobrane małżeństwo.

* * * * *

Marcin Badeni

Za czasów Księstwa Warszawskiego, gdy pewnemu dygnitarzowi francuskiemu żalił się działacz polityczny, poseł na Sejm Czteroletni Marcin Badeni na wygórowane finansowe wymagania Francji tak odparł:
- Jesteście niezadowoleni, a przecież zdjęliśmy z was kajdany pruskie.
Badeni, dotknięty wymówką, odpowiedział wówczas:
- Tego nie przeczę, ale na nieszczęście zdjęliście je wraz z naszymi butami.

* * * * *

Władysław Ludwik Anczyc

Dawniej ulice Krakowa nie miały szczęścia do ludzi, którzy powinni się nimi opiekować. W połowie XIX wieku niedbalstwo zarządu doszło do tego stopnia, że nawet po ulicach śródmieścia trudno było się poruszać z powodu okropnego błota. W tej sytuacji zainteresowanie i wesołość wywołało ogłoszenie z 20 lutego 1851 roku, na łamach dziennika "Czas". Brzmiało ono tak: Na ulicy Franciszkańskiej zaginęło w błocie dziecię lat trzy. Stroskany ojciec uprasza szanownego znalazcę o powrócenie dziecięcia za sowitą nagrodą. Jego autorem był początkujący literat, Władysław Ludwik Anczyc. Nagłego zainteresowania błotem możemy się tylko domyślać.

* * * * *

Adam Asnyk

Poeta Adam Asnyk miał pewien nerwowy tik - przymrużał lewe oko i ruszał jednocześnie brwiami. Pewnego razu wracał wraz ze swym przyjacielem Ignacym Maciejewskim-Sewerą, powieściopisarzem, do Krakowa zatłoczonym pociągiem. Aby mieć możliwość podróży w dogodnych warunkach, Maciejewski poszedł do konduktora i poinformował go, że wiezie wariata, który w tłumie dostaje ataku furii, w związku z czym prosi o uprzedzenie podróżnych. Asnyk, nieświadom interwencji przyjaciela, stał na korytarzu i ze zdenerwowania tiki nasiliły się. Wtem jeden przedział po wizycie konduktora opustoszał i mężczyźni mogli spokojnie podróżować dalej.
234
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Jak prawidłowo wykonac asany?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najmocniejsze cytaty – ​Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Jak dobrze zaplanować emeryturę?
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Pies uratowany od tragedii
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą